Dni Technologiczne Arburga były doskonałą okazją do tego by niemiecki producent wtryskarek podsumował swoją działalność w 2010 r. Nastroje mogą mu dopisywać, bo firma zanotowała 73 proc. wzrost obrotów w porównaniu z wcześniejszym rokiem.Obroty Arburga za miniony rok wyniosły 380 mln euro i były tylko o 7 proc. niższe niż w rekordowym 2007 r. Zdaniem prezesa firmy okres spadku zamówień związanych z kryzysem definitywnie dobiegł końca, a odbicie jest wyraźne. W 2007 r. wspomniana rekordowa sprzedaż była na poziomie 409 mln euro, w 2008 r. na poziomie 344 mln, w 2009 r. zaś tylko 220 mln euro.
Przedstawicieli Arburga szczególnie cieszy aż 141 proc. wzrost wartości nadchodzących zamówień oraz coraz mocniej rosnący popyt na wtryskarki z serii Alldrive z elektrycznym napędem. Ich udział w całkowitej sprzedaży koncernu wzrósł z 15 proc. w 2009 r. do 16 proc. w 2010 r. Maszyny z napędem hybrydowym zwiększały swój udział w łącznej sprzedaży Arburga z 11 proc. w 2009 r. do 13 proc. w 2010 r. Z kolei hydrauliczna seria Golden Edition zanotowała wzrost udziału w łącznej sprzedaży Arburga, z 21 proc. do 22 proc.
Skoro trzy wcześniej wymienione serie notowały rosnący udział w obrotach koncernu, to siłą rzeczy gdzieś ten procentowy udział musiał maleć. I tak też stało się z dużymi maszynami o sile zamknięcia ponad 250 ton (spadek z 14 proc. do 13 proc. wśród wszystkich sprzedanych wtryskarek Arburga). Gorszy rok miały także wtryskarki wielokomponentowe (spadek z 14 proc. do 12 proc.).
Wzrost zamówień pętał jednak ręce przedstawicielom firmy w kilku aspektach jej działalności. Oto bowiem wydłużył się np. termin dostaw wtryskarek do ok. pięciu miesięcy.
Odrodzenie swojej sprzedaży Arburg najmocniej zawdzięcza silnemu popytowi pochodzącemu spoza Europy. Stany Zjednoczone, Meksyk, Brazylia, Chiny i reszta Azji, to rynki zgłaszające największe zapotrzebowanie na wtryskarki tej firmy. Ciekawy jest zwłaszcza przykład Chin, bo okazuje się, że tamtejsze przedsiębiorstwa, z całkowicie lokalnym kapitałem, coraz chętniej przechodzą na maszyny europejskie, porzucając w ten sposób rodzimych producentów.
