Rozpoczęła się stopniowa likwidacja toruńskiej Elany. Niebawem część przedsiębiorstwa zostanie zamknięta. Tym samym pracę straci kilkaset osób. O zamknięciu zdecydowała w sobotę Rada Nadzorcza Boryszewa - właściciela Elany. W pierwszym etapie wyłączona zastanie jedna linia na wydziale włókien ciętych (Torlen), a także część produkcji przędz teksturowanych, które trafiały głównie na eksport. W tej chwili to najmniej rentowne części zakładu.
Kłopoty Elany trwają od dawna. Zdaniem dyrekcji spółki wynikają z przyczyn obiektywnych. Te najczęściej przez nią wymieniane to wzrost cen materiałów, głównie ropopochodnych i wzrost cen energii. Sam tylko polimer podrożał o 10 proc. W kłopoty firmę wpędzać ma także spadek kursów walut, o tyle istotny, że Elana na eksport sprzedawała 30 - 40 proc. produkcji.
Kolejna przyczyna to konkurencja na rynku polskim produkcji z Azji oraz budowa we Włocławku fabryki polimerów PET przez koreańską firmę SK Eurochem. Efektem tego był spadek sprzedaży Elany o połowę. Załogi takie tłumaczenia nie przekonują. Jej zdaniem Elana jako część Grupy Kapitałowej Boryszew kierowanej przez Romana Karkosika, jest po prostu źle zarządzana.
Zwolnienia dotkną kilkaset osób. Ile dokładnie, nie wiadomo. Być może pracę straci mniej niż 680 pracowników, bo o takiej liczbie mówiło się jeszcze niedawno.
Związkowcy nie odpuszczają i zapowiadają protesty przed zakładem. Zapowiadają, że w przygotowanej na 22 lipca akcji wezmą udział nie tylko pracownicy Elany, ale też pracownicy zakładów z innych części Polski.
Warto pamiętać, że latem ubiegłego roku pracownicy Elany zażądali podwyżki, ale jej nie otrzymali. Wtedy weszli w spór zbiorowy z pracodawcą. W styczniu tego roku zamknięty został już Wydział Chemiczny w Elanie. Był to jeden z elementów planu naprawczego firmy. Wedle ówczesnych zapowiedzi dyrekcji przedsiębiorstwa jego zamknięcie nie miało skutkować zwolnieniami grupowymi.