
Materiał wymyślony przez naukowców Instytutu Inżynierii Materiałowej PS ma szansę zastąpić drogie tworzywa służące na przykład do produkcji amortyzatorów czy butów sportowych. Produkt nie ma jeszcze nazwy. "Niezwyczajne materiały konstrukcyjne z odpadów" nazwał go roboczo na kartce prof. Zbigniew Rosłaniec, dyrektor Instytutu Inżynierii Materiałowej PS.
To on wraz z mgr. inż. Konradem Kwiatkowskim wynalazł tworzywo. Uzyskuje się je z PET-ów, czyli zużytych plastikowych butelek po napojach. - Z powodzeniem zastępuje tradycyjne elastomery - przekonuje inż. Kwiatkowski, trzymając w ręku plastyczną żyłkę. - Z tego typu materiału powstają na przykład węże paliwowe dla stacji benzynowych. Ma on też zastosowanie w produkcji amortyzatorów, a firma Nike używa podobnych elastomerów do produkcji obuwia.
Nowe tworzywo jest elastyczne, a jednocześnie wykazuje wysokie właściwości amortyzujące, wytrzymałościowe i odporność chemiczną. - I jest zdecydowanie tańsze od typowych elastomerów termoplastycznych - twierdzi prof. Rosłaniec.
Próbuje podać cenę. - Kilogram tego typu elastomerów kosztuje 60-70 zł, nasz mógłby kosztować powiedzmy 30 zł, może nawet taniej - szacuje. Przyznaje, że do odkrycia doszło trochę przypadkiem, choć po długich latach badań nad tego typu materiałami.
Tworzywo jest wyrabiane w mieszalniku. - Tu wrzuca się zmielony PET oraz dodatki. Mieszanina poddawana jest specjalnej obróbce, w końcu ochłodzona wypływa w postaci grubej żyłki, która następnie jest cięta na granulat. Jest on gotowy do przeróbek na dowolne wyroby finalne.
Naukowcy podkreślają, że technologia jest w pewnym sensie rewolucyjna. Została opracowana na bazie istniejących urządzeń. Nie wymaga specjalnych procedur oczyszczania PET, do przeróbki nadają się już wstępnie oczyszczone butelki. - Łącznie z nakrętkami - śmieje się inż. Kwiatkowski.
Uzyskany materiał może mieć dowolny kolor. Maszyneria na Politechnice nie jest jednak w stanie produkować tej nowości na skalę przemysłową. Ale zakup sprzętu zajmującego trzy średniej wielkości pokoje pozwoliłby osiągnąć produkcję rzędu 50 kg na godzinę - zapewnia inż. Kwiatkowski.
Źródło: Gazeta.pl