Przedstawiamy prognozę ekonomiczną dla Polski na 2009 r. Jej autorem jest prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club.
Budując plany finansowe na rok 2009 i inwestycyjne na najbliższe lata, polscy przedsiębiorcy mają wyjątkowo dużą trudność w ocenie ryzyka biznesowego. Należy bowiem oczekiwać dużych zmian dotychczasowych trendów popytu, stóp procentowych i kursów walutowych, a czasem także cen surowców i półproduktów. Aby ułatwić nieco ocenę tego ryzyka warto założyć poniższy rozwój warunków makroekonomicznych.
W sferze realnej mamy na razie dość płytką recesję. W USA trwa ona już około roku, w krajach UE około pół roku. I potrwa jeszcze przez rok 2009, a częściowo także w 2010 r. Kryzys finansowy w tych krajach jest głęboki, ale będzie trwał dużo krócej niż w sferze realnej.
Podstawowe korekty zawyżonych cen akcji spółek już nastąpiły, w przypadku cen nieruchomości spore spadki są prawdopodobnie jeszcze przed nami. Głównym celem władz centralnych poszczególnych krajów jest spowodowanie, aby korekty te miały przebieg kontrolowany, to znaczy nie poszły za daleko. Dążyć trzeba też do podtrzymania zaufania do systemu bankowego i sprawności jego funkcjonowania, a także ograniczenia skali recesji w sferze realnej.
Podjęte działania to niezwykle ekspansywna polityka fiskalna - wzrost deficytów budżetowych z poziomów 2-5 proc. PKB do poziomów 5-10 proc. PKB, zwiększone gwarancje kredytowe i depozytowe, skup złych długów i akcji instytucji finansowych - oraz niezwykle ekspansywna polityka monetarna, czyli zmniejszenie bazowych stóp procentowych banków centralnych o około 2-3 punkty procentowe, do poziomów 0-2 proc.
To także skup od instytucji finansowych papierów dłużnych, czyli operacje otwartego rynku zwiększające płynność i zmniejszające różnicę między rynkowymi i bazowymi stopami procentowymi. Te działania spowodowały już pojawienie się pierwszych symptomów stabilizacji, a nawet poprawy w światowym systemie finansowym.
Czynnikami stabilizującymi w USA, w strefie euro i Japonii, są też silne spadki cen surowców, niska presja płacowa oraz duża wiarygodność instytucji tych krajów, skutkująca dużym popytem na ich skarbowe papiery wartościowe i spadkiem kosztu obsługi długu publicznego oraz wzrostem ceny dolara. Równocześnie bardzo ekspansywna polityka fiskalno-monetarna praktycznie wyeliminowała ryzyko potencjalnie destabilizującej deflacji.
W Polsce duży udział eksportu w PKB, większy niż w latach poprzednich powoduje, że znaczne spowolnienie wzrostu gospodarczego jest nieuniknione. Prognozy tempa wzrostu PKB w roku 2009 znajdują się ciągle w bardzo szerokim przedziale od - 1 proc. do +4 proc.
Największe wątpliwości dotyczą wzrostu inwestycji. Inwestycje publiczne stanowią około 5 proc. PKB i według budżetu państwa wzrosną o około 10 proc. Inwestycje zagraniczne stanowią około 2,5 proc. PKB i raczej się zmniejszą. Krajowe inwestycje prywatne to w tym roku około 15 proc. PKB.
Należy oczekiwać spadku tych inwestycji o jakieś 2-3 punkty procentowe PKB. Jeśli tak, to zamiast początkowo zakładanego przez projekt budżetu wzrostu inwestycji w roku 2009 o 10 proc., nastąpiłby o około 10 proc. ich spadek. Trudna do oszacowania jest też zmiana eksportu netto, bo prawdopodobnie zmniejszy się zarówno import, jak i eksport. Wzrost konsumpcji (prywatnej i publicznej) powinien wynieść - przypuszczam - około 3 proc.