Dzisiejsze wymagania stawiane wtryskarkom to m.in. energooszczędność, ograniczenie hałasu. Jak ma się ta kwestia do państwa maszyn?
Potwierdzam, że energooszczędność to znaczący aspekt przy podejmowaniu decyzji o zakupie. Oferowane przez nas wtryskarki marki Creator używają energooszczędnej pompy z serwomotorem produkcji japońskiej. Dzięki nim możliwa jest nawet 70 proc. oszczędność energii.
Co do hałasu, to dwa lata temu w Kielcach na targach Plastpol otrzymaliśmy nagrodę za wtryskarkę hydrauliczną z serwomotorem. Gdy komisja przyszła na nasze stoisko, to myślała, że pokazujemy wtryskarkę elektryczną, gdyż tak cicho pracowała. Jak widać w kwestii redukcji głośności także mamy się czym pochwalić.
Co więc pana zdaniem decyduje o takich negatywnych opiniach o maszynach azjatyckich?
Na pewno w jakimś stopniu odpowiadają za to sami producenci z Europy. Konkurencja jest wiadomą rzeczą. Uważam jednak, że lepiej kupować z Azji maszyny niż sprowadzać do kraju wykonane tam produkty. Bo jak będziemy czekać, aż oni wpierw wyprodukują produkt u siebie, a potem sprzedadzą go na naszym rynku, to straty będą podwójne i nasza gospodarka kompletnie nic z tego nie będzie miała. A tak przynajmniej przy takiej wtryskarce pracę znajdą ludzie mieszkający w Polsce.
Jak przedstawiają się perspektywy dla rynku wtryskarek elektrycznych. Będzie ich w Polsce przybywać?
Wydaje mi się, że wbrew temu, co niektórzy chcieliby sądzić, ilość wtryskarek elektrycznych nie będzie jakoś zauważalnie wzrastać. One były dobre w momencie, gdy znacząco oszczędzały energię. Natomiast zasady opłat za energię obowiązujące w Polsce powodują, że trzeba zapłacić za nią przed wykorzystaniem. Co z tego zatem, że te maszyny teoretycznie zużywają niewiele energii jak i tak koszty zamówionej energii są do poniesienia, czy ją się wykorzysta, czy też nie.
Prawo energetyczne jest w Polsce źle skonstruowane, pod reżim haraczu. Oczywiście korzystają na tym firmy dostarczające energię, bo pobierają opłaty za zamówiony prąd, a to czy zostanie on wykorzystany to już ich nie obchodzi. Złudne jest więc częste przeświadczenie wśród klientów, że jeśli kupią oni maszynę elektryczną, to mniej zapłacą za energię. Jeśli w firmie pracuje powiedzmy 10 wtryskarek, to potrzebne jest tyle energii by je wszystkie uruchomić, chyba że np. co godzinę będzie pracować inna wtryskarka.
Aby zatem wtryskarki elektryczne miały wzięcie potrzebne jest dostosowanie prawa energetycznego do ich potrzeb. To zaś długa droga i nie wiadomo, czy w ogóle do wykonania. Inną sprawą jest, czy takie wtryskarki np. po pięciu latach będą utrzymywały swoje parametry. Moim zdaniem wcale nie jest to takie pewne.
Jaka natomiast przyszłość rysuje się w Polsce przed całym przemysłem wtryskarek?
W tym zakresie jestem optymistą. Choćby nawet teraz, gdy rozmawiamy, to siedzimy przy drewnianym stoliku, To świadczy o tym, że są jeszcze obszary, które tworzywa sztuczne mogą skutecznie opanować. Stoliki też można przecież produkować z tworzyw. Oczywiście nie mówię o tandetnych łamiących się meblach, ale atrakcyjnych i gustownych wyrobach. Na pewno więc wykorzystanie tworzyw będzie rosło, bo jeszcze mnóstwo rzeczy można z nich wykonać. Siłą rzeczy będą do tego potrzebne wtryskarki.
Dziękujemy za rozmowę
Rozmowa z Ryszardem Jaszakiem, dyrektorem firmy Fompol
- Strony:
- 1
- 2