W wystąpieniu inauguracyjnym Jerzy Majchrzak, b. dyrektor Departamentu Innowacji i Przemysłu w Ministerstwie Gospodarki, odniósł się do kondycji polskiej chemii. Zauważył on, że kondycję polskiej branży chemicznej można by określić jednocześnie dwoma sformułowaniami: "znakomicie" oraz "nie najlepiej". Wybór pierwszego z nich uzasadniał m.in. tym, iż sektor istnieje i rozwija się, spełniając jednocześnie obowiązujące w UE normy. Jednak z drugiej strony wzrost sektora jest względnie słaby (jedynie przetwórstwo tworzyw sztucznych odnotowuje ponadprzeciętną stopę wzrostu), polska chemia nie jest innowacyjna i można zauważyć utrwalenie dotychczasowej, niekorzystnej struktury przemysłu chemicznego. Wprowadzając gości w tematykę konferencji, Majchrzak podkreślił, że jednym z celów spotkania jest znalezienie impulsu rozwojowego dla polskiej chemii, a zwłaszcza - zachęcenie do wprowadzania innowacyjnych rozwiązań.
Pierwszy panel, moderowany przez Jacka Sochę (PwC), poświęcony był problemowi zapewnienia polskiemu przemysłowi chemicznemu trwałej przewagi konkurencyjnej. Wśród poruszanych tematów znalazły się między innymi zmiany zachodzące na rynku gazu i ropy naftowej w kontekście amerykańskiego boomu łupkowego. Podjęto także kwestię współpracy biznesu z nauką. Prof. Zbigniew Florjańczyk (Politechnika Warszawska) zwrócił uwagę na niewielkie zaufanie biznesu do badaczy i na palącą potrzebę tworzenia prężnych działów R&D, natomiast Tomasz Piec (Synthos) przekonywał, że lepsze płace na zachodzie przyciągają polskich specjalistów, co zubaża polskie spółki chemiczne. Robert Stankiewicz (Dow) mówił o nowym trendzie, czyli ścisłej współpracy z klientami. Jeśli chodzi o przyszłość sektora w Polsce, paneliści byli optymistycznie nastawieni - Artur Kucia (PKO Bank Polski) potwierdził, że mimo niewielkich inwestycji, PKO BP jest otwarte na finansowanie sektora chemicznego. Z kolei Paweł Łapiński (Grupa Azoty) zapewnił, że konsolidacja Grupy trwa, a efekty pojawiają się na wielu polach. Przy czym, jak zauważył, najważniejsze są pomysły i szybkość realizacji, a nie ich skala. Ostatnią kwestią podjętą przez moderatora były plany produkcji samochodu elektrycznego, mającego stać się kołem napędowym gospodarki w kontekście planu Morawieckiego. Uczestnicy podeszli do tego tematu z rezerwą, choć wiceprezes Synthosu potwierdził, że spółka, która już rozpoczęła produkcję opon na bazie kauczuków SSBR niezbędnych do samochód elektrycznych, wesprze ten projekt, natomiast Paweł Łapiński zadeklarował zainteresowanie Azotów, gdyby projekt okazał się potencjalną inwestycją.
Drugi panel konferencyjny ("Odpowiedzialna chemia - jak sprostać wymogom jutra?"), poprowadzony przez Dominika Wójcickiego ("Chemia i Biznes"), rozpoczął się od pytania o szanse realizacji planu Morawieckiego oraz o definicję pojęcia "patriotyzm gospodarczy". Zdaniem Adama Żurka (Grupa Azoty) w obowiązującym obecnie dyskursie znajdują się hasła, z którymi spółka się identyfikuje, przy czym Azoty nie potrzebują wsparcia państwa, ale opieki i zrozumienia. Maciej Korbasiewicz (Bolix) powiedział, że plan trzeba realizować wspólnymi siłami, a w Polsce nie ma obecnie atmosfery ani politycznej, ani społecznej, by urzędnicy angażowali się w biznes. Natomiast zdaniem panelisty patriotyzm to płacenie podatków i dbanie o pracowników i społeczeństwo. Podobną opinię wyraził prof. Janusz Jurczak (PAN), wskazując, że zaproponowane założenia należy realizować wspólnie. Uczestnicy dyskutowali także na tematy przyszłości polskich spółek chemicznych i całego sektora w kontekście dywersyfikacji źródeł surowców i projektu zgazowania węgla. Jak powiedział Andreas Golombek (go&management GmbH), nie należy porównywać chemii polskiej ze światową, jednak w Polsce są ogromne możliwości tworzenia hubów, jeśli rozdzieli się chemię prywatną od państwowej. Przy czym podstawą polskiej gospodarki surowcowej jest gaz, a węgiel ma polskiej chemii służyć. Adam Żurek zadeklarował, że decyzja, czy Azoty zaangażują się w projekt zgazowania węgla, do którego teraz wybierana jest technologia, zapadnie w marcu br. Ostatnią z kwestii była ochrona środowiska. Dariusz Jasak (Veolia Water Technologies) podkreślił, że wdrażanie ekologicznych rozwiązań nie musi być drogie, a może nawet podwyższyć konkurencyjność danej spółki. Ważne jest zmienianie świadomości, bo niewielu z nas zdaje sobie sprawę z tego, że czystej wody może wkrótce zabraknąć. Zgodził się z nim Maciej Korbasiewicz, mówiąc, że ekologia w biznesie jest droższa, ale przekłada się na efektywność. Zaapelował o preferencyjne warunki przetargowe dla spółek dbających o ochronę środowiska.