
Dick Stolwijk: - Od przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, popyt na poliolefiny w Polsce wzrósł imponująco o dwucyfrowy punkt procentowy, podczas gdy w Europie Zachodniej był on bardzo skromny. W 2008 roku pozytywny trend odwrócił się i nastąpiło skurczenie się rynku, mocniejsze na Zachodzie Europy niż w Polsce.
Do zaistnienia takiej sytuacji przyczyniły się pogarszające się warunki makroekonomiczne, historycznie wysokie ceny polimerów oraz ich wpływ na kapitał obrotowy oraz trudności w zastosowaniu wysokich cen polimerów w łańcuchu wartości. W czwartym kwartale branża poliolefin zaczęła odczuwać negatywne skutki globalnej recesji, która została zainicjowana kryzysem finansowym pod koniec trzeciego kwartału 2008.
W celu zbilansowania niższego popytu podażą, inwestycje w nowe potencjały przetwórcze zostały odłożone do momentu pojawienia się pierwszych oznak wychodzenia z recesji. Przemysł petrochemiczny w Europie zredukował zdolności produkcyjne i na stałe zamknął wiele nieczynnych fabryk. Jeśli chodzi o surowce dla przemysłu poliolefinowego, to kontrakty na dostawę monomerów
były negocjowane co miesiąc zamiast co kwartał, wynikiem czego ceny surowców zmieniały się z miesięczną częstotliwością. Koszty monomerów wzrosły w 2009 roku o 320 euro za tonę, wzrost o 61 procent dla etylenu i 74 procent dla propylenu. Podstawą tego wzrostu była znacząca zmiana cen
ropy z 40 do 70 dolarów za baryłkę oraz nafty z 300 dolarów do 650 dolarów za tonę.
BOP z sukcesem radzi sobie z tą sytuacją poprzez optymalizację pracy instalacji i uważne zarządzanie dostaw na rynek lokalny i na eksport. Fabryki BOP są skonstruowane w oparciu o najnowsze technologie, posiadają najlepszą w swojej klasie strukturę kosztów i mają lokalne położenie.