Downsizing, czyli manipulacja opakowaniami + komentarz
Wypróbowanym sposobem jest także zmniejszanie opakowania pierwotnego, czyli tego, w którym gromadzony jest właściwy produkt, przy równoczesnym zwiększaniu opakowania wtórnego. Dzieje się tak choćby w odniesieniu do czekoladowych bombonierek lub past do zębów. Elegancki kartonik wystawiony na ekspozycję zyskuje objętość, a z kolei niewidoczne dla konsumenta podstawowe opakowanie z produktem, choćby tubka, tę objętość traci. Zresztą w przypadku past do zębów, na które ze zrozumiałych względów jest stały popyt, manipulacje producentów idą choćby w kierunku zwiększania średnicy otworu. Skutkuje to tym, że przy pojedynczym wyciśnięciu na zewnątrz wydostaje się więcej pasty i tym samym szybciej się ona kończy.
Osobnym przykładem oszustwa jest sprzedaż towarów sypkich. W każdym hipermarkecie eksponowane miejsce na półkach zajmują wielkie paki chipsów, często z bijącymi w oczy napisami „Opakowanie XXXL” lub „Mega paczka”. Tymczasem dokładne pomiary pokazały, że w takich opakowaniach sprzedawane jest przede wszystkim powietrze. Dla zgromadzonej w środku zawartości chipsów wystarczyłoby opakowanie 60 proc. mniejsze. Tyle tylko, że wtedy nie wyglądałoby tak imponująco na półce.
Od lat w Europie rośnie ilość sprzedawanych leków. A skoro tak, to rodzi się potrzeba nieprzerwanego kiwania chorych. Niektóre tabletki sprzedawać można w słoikach. By jednak chytrości stało się zadość tworzy się we wnętrzu słoika specjalnie wydzielone miejsce dla ulotki. Niegdyś słoik wraz z ulotką pakowany był do tekturowego pudełka bądź też ulotki owijano wokół słoika. Obecnie już słoik, którego pojemność rzecz jasna nie zmienia się, musi pomieścić zarówno tabletki jak i ulotkę. Oczywiste jest, że ilość tabletek automatycznie się zmniejszy.
Również na opakowaniach artykułów higienicznych i środków czystości umieszcza się różne ergonomiczne „usprawnienia” w postaci rączek, wgłębień, uchwytów, które mają na celu w niezauważalny sposób zmniejszyć pojemność opakowania bez redukcji jego ogólnej wielkości.
Na koniec jeszcze informacja: z badań Consumer Reports National Research Center wynika, że amerykańskie firmy stosujące omawianą w tekście metodą są w stanie zwiększyć w ciągu roku swoje przychody o 15 – 20 proc.
Wykorzystane w tekście zdjęcia pochodzą ze strony www.pro-test.pl
Komentarz
W oceanie opinii próbujących tłumaczyć obecny kryzys gospodarczy z trudem przebija się także głos tych, którzy upatrują go w chciwości – to coś innego niż tylko chęć zarabiania – oraz zorganizowanej perswazji, do której paradoksalnie stosuje się prawdziwe obrazy i prawdziwe informacje, tyle tylko, że ukrywa się ich rzeczywisty kontekst - a to coś innego niż podawanie faktów w atrakcyjnej formie. Wydaje się, że to bardzo mądre wyjaśnienie.
Pokazany przykład opakowaniowego downsizingu jest objawem tej samej choroby, tylko na znacznie mniejsza skalę. Zaczyna się od słusznego stwierdzenia, że odbiorcy i tak nie zauważą, że z łatwością można ich oszukać. Potem już z chciwości do woli się ich oszukuje, a narzędziem do tego służącym staje się takie formowanie percepcji, by sami zainteresowani nie mieli pojęcia jak bardzo są manipulowani.
Przypomina to tzw. syndrom gotowanej żaby. Powszechnie wiadomo, że wrzucona do garnka z wrzątkiem żaba od razu w panice z niego wyskoczy. Ta sama żaba, włożona do garnka z letnią wodą postawionego na ogniu, będzie w nim siedzieć tak długo, aż się ugotuje. Z jednej strony dziwimy się mało zmyślnym żabom, z drugiej strony mamy podobną zdolność do wpadania w pułapki.
- Strony:
- 1
- 2