Produkcja tworzyw sztucznych gwałtownie wzrosła w ciągu zaledwie kilku dziesięcioleci – z 1,5 mln ton w 1950 r. do 359 mln ton w 2018 r. na całym świecie. Wraz z nią wzrosła też ilość odpadów z tworzyw sztucznych.
Dlatego jednym z głównych tematów konferencji Central European Plastic Meeting, która odbyła się we wrześniu w Budapeszcie były kwestie dotyczące recyklingu. W ramach CEPM odbyła się m.in. się debata dotycząca rynku recyklatów w Europie Centralnej.
Z jednej strony surowce pochodzące z recyklingu stają się coraz bardziej popularne w kontekście implementacji zasad gospodarki o obiegu zamkniętym, z drugiej zaś branża recyklingowa stoi w obliczu wyzwań związanych z legislacją europejską w tym zakresie.
- Zarówno przetwórcy tworzyw sztucznych jak i producenci opakowań ale też recyklerzy z uwaga przyglądają się działaniom Unii Europejskiej w zakresie polityki dotyczącej zarówno samych tworzyw sztucznych jak i ich recyklingu - powiedział uczestniczący w debacie Krzysztof Nowosielski, dyrektor handlowy polskiej firmy recyklingowej ML Polyolefins.
Przeglądu celów dla branży tworzyw zawartych w przepisach unijnych dokonała Emilia Tarlowska z Plastics Recyclers Europe. Komisja Europejska poprzez zmiany w dyrektywie opakowaniowej podniosła cele recyklingu do poziomów docelowych dla każdego materiału. Dla tworzyw sztucznych do roku 2025 cel ten wynosi 50 proc. Według danych Komisji Europejskiej, aż 40 proc. wykorzystywanych w UE tworzyw sztucznych służy do produkcji jednorazowych opakowań – np. kubeczków na jogurty czy butelek na wodę. Takie opakowania stanowią też ponad 60 proc. odpadów z tworzyw sztucznych powstających w UE.
Tymczasem, jak informuje Europejski Trybunał Obrachunkowy, obecnie przetwarzanych jest tylko ok. 40 proc. takich odpadów. A to zdaniem Trybunału zbyt niski poziom, aby do 2025 osiągnąć poziom przetwarzania wszystkich odpadów z tworzyw sztucznych wynoszący 50 proc.
- Osiągnięcie tego celu jest dla branży poważnym wyzwaniem. Chociaż obecnie osiągamy poziom 41 proc. recyklingu tworzyw sztucznych pochodzących z opakowań, to jednak zgodnie z nowymi zasadami raportowania do Eurostat ta średnia bardzo się obniży - mówi Emilia Tarlowska. - Będzie to oznaczało konieczność znacznego podniesienia poziomu zbiórki odpadów tworzywowych.
Głównym jednak tematem, zorganizowanej przez węgierską firmę konsultingową myCEPPi, konferencji była aktualna sytuacja makroekonomiczna i polityczna oraz jej wpływ na branże tworzyw sztucznych.
Branża recyklingu działa zazwyczaj na wąskich marżach i z mniejszymi rezerwami gotówki, co stawia ją w sytuacji większego ryzyka bankructwa w przypadku jakiegokolwiek trwałego spowolnienia. Obecnie rynek stoi przed widmem rosnących kosztów i spadającego popytu.
W perspektywie krótkoterminowej sygnały rynkowe wskazują na niestabilność i regionalizację. Dla wielu firm najbliższy czas może oznaczać skrajne trudności finansowe. Każda racjonalizacja w łańcuchu lub spadek bardzo potrzebnych inwestycji grozi dalszym zagrożeniem dla celów cyrkularności.
Kupujący, którzy chcą zakontraktować wolumeny na przyszły rok, stają przed trudną kalkulacją - głęboka i przedłużająca się recesja grozi utknięciem z wysokimi zapasami, mniejsza recesja lub ożywienie rynku grozi powtórzeniem się braków, jakie obserwowaliśmy w pierwszej połowie 2022 roku. Ci, którzy wycofają się całkowicie, ryzykują ponowne wejście na rynek na niekorzystnych warunkach lub brak dostępu w ogóle.
Na pytanie, co przy takiej niepewności czeka w krótkim i średnim terminie środkowoeuropejski rynek polimerów, w swoim wystąpieniu starał się znaleźć odpowiedź Laszlo Budy, dyrektor myCEPPI.
Tegoroczna konferencja Central European Plastic Meeting zgromadziła około 400 uczestników, głównie z Europy centralnej. Szczególnie zauważalny był wzrost liczby przedstawicieli polskich firm, których w tym roku do Budapesztu zawitało ponad 30.