W 2018 r. podjęliście decyzję o budowie nowej siedziby na terenie Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Proszę opowiedzieć o tej inwestycji; na jakim etapie jest w tej chwili jej realizacja?
Chęć rozwoju doprowadziła do tego, iż na zajmowanej do tej pory powierzchni zaczęło brakować nam miejsca. Podjęliśmy więc decyzję o budowie kolejnego zakładu. Wybór padł na Katowicką Specjalną Strefę Ekonomiczną w Zabrzu. Nowy obiekt składa się z hali produkcyjnej, laboratorium oraz biurowca. Przedsięwzięcie to jest przede wszystkim kamieniem milowym w historii naszej firmy. Jesteśmy przekonani, iż znacznie większy zakład pozwoli nam w niedługim czasie na rozwinięcie oferty, tym bardziej że przed nami wiele nowych pomysłów do zrealizowania, na które w obecnej hali po prostu zaczęło brakować miejsca. Inwestycja ta była dla nas sporym wyzwaniem, zwłaszcza że zbiegła się z panującą pandemią, co znacznie spowolniło budowę oraz podniosło koszty. Na całe szczęście daliśmy sobie radę bez jakiejkolwiek „zewnętrznej” pomocy finansowej. Mam nadzieję, że nowy obiekt nie tylko wpłynie na dobro klientów, ale zapewni też lepsze warunki pracy dla wszystkich pracowników. Do niego właśnie przeniesiona zostanie produkcja maszyn oraz aparatury kontrolno-pomiarowej. Ze względów logistycznych magazyn z sitami pozostanie natomiast w Gliwicach.
Jak z perspektywy 20 lat w branży ocenia pan dzisiejszy rynek przetwórczy w Polsce? Ma pan doskonałe kontakty z niemieckim przemysłem – czy możemy te dwa światy jakoś porównywać?
Nie zapominajmy, że Niemcy to gospodarka mająca do dyspozycji 2,5-krotnie większy potencjał ludzki i potężnie rozwinięty przemysł. Porównywać? Może 20 lat temu, ale teraz już chyba nie. Należy tu wyróżnić 2 grupy: budowę maszyn i samo przetwórstwo. Jakość niemieckich produktów nie jest już taka, jak kiedyś. Oczywiście, jeżeli zobaczymy ile firm produkuje linie wytłaczarskie w Niemczech, a ile w Polsce, to mamy kolosalną przepaść. W Polsce istnieje kilka firm produkujących własne, kompletne linie, pozostałe opierają się zaś na dostawach podzespołów z Azji i ich montażu w kraju lub wyłącznie na imporcie gotowych wyrobów i ich dalszej odsprzedaży.
W przetwórstwie, według mnie, nie ustępujemy już firmom zachodnim. Mamy bardzo dużo zakładów produkujących i przetwarzających tworzywa na bardzo wysokim poziomie, nieodbiegających wyposażeniem i jakością wyrobów od standardów europejskich. Plusem niemieckich producentów jest stabilna polityka fiskalna, gdzie można planować na dużo dalej do przodu. Do tego dochodzi nieustanna u nas papierologia. Zajmuje to niepotrzebnie czas i siły, które lepiej wykorzystać na innowacyjne myślenie i wynalazki oraz wdrażanie nowych produktów.
Jakim potencjałem dysponuje obecnie Polska w dziedzinie przetwórstwa tworzyw sztucznych?
22 lata temu na pierwszych targach Plastpol w Kielcach byliśmy jako wystawcy jedną z 20 firm, które przedstawiały swoje wyroby. Jeżeli porównamy te lata i wypełnione 4 potężne hale w 2019 r., to otrzymamy obraz tego, jak rozwinęły się polskie firmy w tym czasie. Do tego dochodzi cała branża opakowaniowa, wtryskownie, no i sam recykling.
Na koniec zapytam o plany. Przenosicie się do nowej siedziby i co dalej? Jaki będzie główny kierunek rozwoju firmy?
Aktualnie czeka nas wielka przeprowadzka, na którą nasi pracownicy czekają z niecierpliwością. Ale nie spoczywamy na laurach. Głównym kierunkiem rozwoju naszej firmy będzie nadal oferowanie nowych oraz modernizacja dotychczasowych produktów. Naszym podstawowym założeniem jest dostosowanie ich do wymagań rynkowych. Przede wszystkim musimy rozwinąć nasz park maszynowy, aby większość produktów (mam tu na myśli obróbkę skrawaniem) wykonywać we własnym zakresie, bez uzależniania się od naszych dotychczasowych dostawców. Do tego mamy kilka patentów i rozwiązań technicznych zmieniaczy sit typu rotacyjnego, które chcemy szerzej wprowadzić na rynek. Na pewno nie zabraknie nas na kolejnych targach Plastpol oraz K2022 w Düsseldorfie.
Rozmawiał: Jacek Leszczyński