W jakich sektorach najczęściej rodzą się innowacje?
Najwyższy udział przedsiębiorstw innowacyjnych w populacji badanych firm zanotowano wśród firm zaliczonych do grupy „Wytwarzanie i zaopatrywanie w energię elektryczną, gaz i wodę” (26 proc.), a najniższy w sekcji „Górnictwo” (18 proc.). W sekcji „Przetwórstwo przemysłowe”, do którego zaliczają się także firmy wytwarzające wyroby z tworzyw sztucznych, odsetek firm innowacyjnych wyniósł tyle samo co dla całej zbiorowości firm.
Największy udział przedsiębiorstw innowacyjnych w grupie średnich i dużych firm zanotowano w sekcji „Wytwarzanie i zaopatrywanie w energię elektryczną, gaz i wodę” (odpowiednio 49 proc. i 63 proc.) najmniejszy zaś w „Górnictwie” (24 proc. i 47 proc.). Ten ostatni sektor wyraźnie odstaje od pozostałych sekcji przemysłowych. Zanotował on najmniejszy odsetek firm innowacyjnych we wszystkich grupach przedsiębiorstw według wielkości. Branża ta cierpi na niedobór środków i długoletnie niedoinwestowanie nie tylko w nowe technologie, ale także odtwarzanie zdolności produkcyjnych.
Według danych Eurostatu w 2008 r. przeciętne nakłady na działalność innowacyjną polskich przedsiębiorstw prowadzących działalność innowacyjną o liczbie pracujących powyżej 9 osób wyniosły 809 tys. euro i stanowiły 11 najwyższy wynik w grupie państw członkowskich UE. Dla przykładu nakłady na innowacje na jedno przedsiębiorstwo prowadzące działalność innowacyjną w Szwecji – lidera tego zestawienia – w 2008 r. wyniosły 3 mln euro, a Bułgarii – ostatniego kraju w rankingu – 186 tys. euro. Tym samym nakłady na działalność B+R w Polsce wyniosły 0,61 proc. PKB, co daje Polsce jedno z ostatnich miejsc w UE, dla której średnia wyniosła 1,91 proc. Szczególnie słabo Polska wypada w porównaniu z najlepszymi pod tym względem krajami UE, jak Szwecja (3,75 proc.) czy Finlandia (3,73 proc.). Inwestycje w innowacje w Polsce są w głównej mierze finansowane przez rząd. Mniej niż co trzecia złotówka przeznaczana w Polsce na działalność B+R pochodziła w 2008 r. ze środków biznesowych.
Raport "Innowacyjność 2010" powstał pod kierunkiem Anety Wilmańskiej, zastępcę prezes PARP. Publikacja została przygotowana w ramach projektu systemowego "Rozwój zasobów ludzkich poprzez promowanie wiedzy, transfer i upowszechnienie innowacji" w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Jest współfinansowana przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
Komentarz:
Badanie przeprowadzone przez PARP bazuje na konkretach i tym samym więcej mówi o rodzimych firmach niż obiegowe slogany medialno - polityczne o „rozwijającej się gospodarce”, „zielonej wyspie”, „pełnej wyłącznie sukcesów transformacji gospodarczej”. Pokazuje bowiem szalenie pesymistyczny obraz: jako kraj nie przyczyniamy się do rozwoju Europy, więcej wnosi do niej choćby Estonia, kraj z liczbą ludności znacznie skromniejszą niż Warszawa i powierzchnią ponad siedem razy mniejszą od naszej, a w dodatku będący przez pół wieku częścią Związku Radzieckiego – ojczyzny wszelkiego zacofania.
Nic dziwnego, że w niemal wszystkich opracowaniach o polskiej gospodarce wśród zalet wymienia się, często nawet na pierwszym miejscu fakt, że jesteśmy szóstym największym rynkiem zbytu w Europie. No właśnie, rynkiem zbytu, na którym się tylko handluje, ale już nie opracowuje jakichkolwiek przełomowych rozwiązań. Tak samo zresztą na znaczeniu traci drugi „atut Polski - choć prawdę powiedziawszy nigdy przesadnie wielkim pozytywem nie był - przewaga konkurencyjna, oparta na niskich kosztach pracy.
Tymczasem w rozwiniętych gospodarkach główną siłą napędową wzrostu produktywności są innowacje oparte na trzech filarach: badaniach i rozwoju (B+R), wiedzy oraz edukacji. To innowacyjność jest dzisiaj kluczowym wskaźnikiem konkurencyjności, bo generuje znaczącą wartość dodaną dla przemysłu i usług oraz przyczynia się do umocnienia pozycji krajowej gospodarki na rynku międzynarodowym.
Konieczne staje się więc budowanie nowych przewag opartych na wiedzy i pomysłowości. Dlatego tak istotne jest rozwijanie działalności innowacyjnej przedsiębiorstw, w tym badawczo-rozwojowej. Wydaje się jednak, że ci, od których najwięcej w tym względzie zależy, czyli rządzący oraz same firmy tej konieczności nie dostrzegają.