Sytuacja firmy jest poważna. Jeżeli nie znajdzie się inwestor lub do postawionej w stan upadłości spółki wróci poprzedni właściciel, wówczas zakład może być zamknięty.
Plastal działa w Gliwicach od 10 lat, na terenie Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Powstał jako oddział szwedzkiej grupy przemysłowej, która ostatnio nosiła nazwę Plastal Holding AB. Jej większościowym właścicielem był skandynawski fundusz Nordic Capital. Kłopoty zaczęły się w marcu tego roku, kiedy szwedzka spółka-matka ogłosiła bankructwo, a w ślad za nią należące do niej firmy w Niemczech, Szwecji, Włoszech, Norwegii, Belgii i Polsce.
W maju sąd ogłosił upadłość likwidacyjną zakładu, a zarządca został syndykiem masy upadłości. Zakład nadal pracował i odzyskał rentowność, której nie miał pod szwedzkim zarządem. Sąd uznał, że najlepszą formą zabezpieczenia roszczeń wierzycieli będzie sprzedaż fabryki na aukcji. Jej termin wyznaczono na 4 listopada, ale do aukcji nie doszło z powodu braku chętnych, choć początkowo mówiło się o zainteresowaniu wyrażanym przez największe europejskie koncerny produkujące części dla motoryzacji, m.in. Magnetti Marelli, Magna, Plastic Omnium czy Faurecię. Następny termin wyznaczono na 16 grudnia.
Zdaniem niektórych możliwe byłoby przejęcie polskiego Plastalu przez grupę Fiata, do której trafia ok. 60 proc. gliwickiej produkcji. Niewykluczone też, że nie zgłaszając się do pierwszej aukcji potencjalni kupcy liczyli na obniżenie ceny, wynoszącej ok. 130 mln zł.
Związkowcy podejrzewają, że wokół zakładu toczy się gra interesów. Plastal Holding AB został zastąpiony przez Plastal Industri, należący do grupy szwedzkich banków pod szyldem Svenska Handels Banken. W skład nowej grupy weszły zakłady w Szwecji, Norwegii i Belgii. Do gliwickiej fabryki dotarły informacje, że byli właściciele chcieliby odzyskać kontrolę nad polską firmą.