Polska chemia to zarówno poprawiające się wskaźniki finansowe i rosnąca wartość przychodów osiąganych ze sprzedaży, ale również niepewność jutra wynikająca z licznych zagrożeń przekraczających możliwości kierujących rodzimymi firmami. Jaki jest więc prawdziwy obraz branży w trakcie Międzynarodowego Roku Chemii?
Wpierw krótkie wyjaśnienie. Otóż Międzynarodowy Rok Chemii wyznaczony został przez ONZ na bieżący rok w sposób nieprzypadkowy. Obchodzimy właśnie setną rocznicę otrzymania przez Marię Skłodowską – Curie Nagrody Nobla. Tym samym więc mamy do czynienia z wydarzeniem tyleż międzynarodowym, co i typowo polskim. Dlatego z tej okazji warto pokusić się o szerszą analizę krajowego przemysłu chemicznego, którego jednym z filarów jest sektor tworzyw sztucznych.
Liczby wywołują uśmiech
Same dane statystyczne są dla polskiej branży chemicznej co najmniej dobre. W 2010 r. wartość sprzedaży przemysłu chemicznego wyniosła 102,6 mld zł i była aż o 15,7 proc. lepsza niż w roku go poprzedzającym. Stanowiło to 9,2 proc. wartości sprzedaży przemysłu ogółem. W Niemczech wartość ta przekracza 15 proc.
Wynik finansowy netto przemysłu chemicznego oszacowano na 2,3 mld zł i było to już o 77 proc. lepiej w porównaniu z rokiem wcześniejszym. Ponadto o 1,5 proc. podskoczyło w branży zatrudnienie, a sprzedaż produkcji wyrobów chemicznych zwiększyła się o 12 proc. Na przestrzeni minionego roku o 22 proc. poprawiła się wartość importu produktów chemicznych, a o 31 proc. była wyższa dynamika eksportu.
Niestety tak samo jak w latach wcześniejszych w przemyśle chemicznym utrzymywała się nadwyżka importu nad eksportem, a ujemne saldo handlu zagranicznego zwiększyło się z 7,2 mld euro do 7,4 mld euro w 2010 r., co stanowiło aż 55 proc. całkowitego deficytu obrotów handlu zagranicznego Polski. Wielkość ta pokazuje ogromne znaczenie przemysłu chemicznego dla całej gospodarki oraz czyni arcypilną sprawą konieczność jego dalszego rozwoju, gdyż zmniejszanie deficytu w handlu zagranicznym jest rzeczą oczywistą, której nie trzeba nawet szerzej tłumaczyć.
Tyle żmudnego przedzierania się przez liczby i procenty, które jak zawsze pokazują sporą część prawdy, ale są jedynie narzędziami, przy pomocy których formułuje się oceny.
Wróciło branżowe ożywienie
Patrząc na wyniki trzeba koniecznie pamiętać o tym, co działo się na rynku choćby w 2009 r. Wtedy to chemia, jak rzadko która branża, przeżywała okres dekoniunktury wywołanej ogólnoświatowym kryzysem. Teraz jednak tendencje już się odwróciły, co pokazuje choćby lektura raportów przygotowywanych przez największe krajowe spółki. Rosną wolumeny sprzedaży w nawozach i tworzywach. Wciąż jednak nie zwiększają się marże i rentowność. Tak czy owak jednak nastroje w poszczególnych przedsiębiorstwach zdają się wskazywać na umiarkowany optymizm.
Dla przykładu Ciech cieszy się z faktu osiągnięcia stabilności, do której doszło m.in. poprzez restrukturyzację finansową i zatrudnieniową. Załoga w ostatnich kilkunastu miesiącach zmniejszyła się z 7,5 tys. osób do 6,5 tys. Czy w wypadku państwowej spółki radość z tytułu redukcji zatrudnienia winna być głównym źródłem zadowolenia, to już temat do oddzielnych dyskusji.