Polski rynek chemiczny podąża za europejskim trendem i powoli odbija się od dna – twierdzą analitycy grupy Frost & Sullivan.
Zdaniem Frost & Sullivan europejski rynek chemiczny wciąż odczuwa skutki kryzysu. Spadek sprzedaży postawił firmy w trudnej sytuacji i zmusił do drastycznych decyzji obniżania kosztów i redukcji zatrudnienia. Wsparcie rządowe dla innych gałęzi przemysłu np. dla motoryzacji w Niemczech, pomogło nieznacznie zwiększyć sprzedaż w sektorze chemicznym. Jednak zarówno europejski, jak i polski rynek chemiczny są dopiero na początku drogi do osiągnięcia poziomu z początku ubiegłego roku.
Polski rynek chemiczny boleśnie odczuł obecną recesję. - Nastąpił spadek zamówień, zwłaszcza tych z sektorów samochodowego, budowlanego oraz rolnictwa. Zły wpływ na kondycję firm miały także konsekwencje tzw. opcji walutowych oferowanych przez polskie banki. Obecnie, mimo ciągle niełatwej sytuacji ekonomicznej, niektórzy główni gracze koncentrują się na strategii zorientowanej na restrukturyzację, inwestycje w nowe technologie oraz rozwój nowych produktów - przyznaje Krzysztof Grzybowski, analityk sektora chemicznego we Frost & Sullivan.
Na polskim rynku chemicznym nastąpią w najbliższym czasie duże zmiany, jeżeli polski rząd przeprowadzi zaplanowaną prywatyzację „pierwszej grupy” firm. Do tej grupy należą Zakłady Azotowe Tarnów (ZAT) - produkujące głównie kaprolaktam, tworzywa konstrukcyjne i nawozy, Zakłady Azotowe Kędzierzyn (ZAK) – oferujące nawozy, alkohole oxo oraz kwas azotowy, i grupa Ciech – ze swoim portfolio złożonym z sody, żywic poliestrowych, epichlorydiny, krzemian i nawozów. Dochody wygenerowane przez te firmy w 2008 r. wynosiły 1,6 biliona zł dla ZAK, 1,3 biliona zł dla ZAT oraz 3,8 biliona zł dla Ciechu, z zatem ich prywatyzacja będzie łakomym kąskiem dla potencjalnych inwestorów.
Nafta Polska, która przeprowadza prywatyzację w imieniu rządu ogłosiła w ostatnim czasie tzw. „krótką listę” firm zainteresowanych zakupem wymienionych zakładów. Wśród nich tylko dwie są zainteresowane zakupem wszystkich. Pozostali wyrażają chęć przejęcia jednej lub najwyżej dwóch firm. Oferenci to spółki zainteresowane rozwojem na polskim rynku chemicznym oraz inwestorzy i private equities.
Niezależnie od przedłużającej się procedury zatwierdzenia finalnego oferenta, obecna sytuacja wygląda obiecująco, jeżeli o chodzi przyszłość polskiego sektora chemicznego. Mimo tego, że przychód z prywatyzacji będzie niższy, niż gdyby przeprowadzano go dwa lata temu, sprzedaż wymienionych firm polskiego sektora chemicznego przyspieszy konsolidację rynku i pozytywnie wpłynie na rozwój jego konkurencyjności.
- Rynek chemiczny w Europie korzysta z rządowych programów subsydiujących inne gałęzie przemysłu i dzięki temu odnotowuje powolny wzrost sprzedaży. Niepokojący jedynie jest fakt poprawy koniunktury głównie w tych obszarach, których programy subsydiujące bezpośrednio dotyczą, tj. rynku samochodów osobowych. Pozytywnym sygnałem jest jednakże wzrost zamówień średnioterminowych, co sugeruje stabilizowanie się sytuacji rynkowej. Jednak sektor wciąż potrzebuje czasu, nawet kilku lat, aby osiągnąć poziom rozwoju z poprzedniego 2008 roku – podsumowuje Krzysztof Grzybowski.