Polskie firmy chemiczne nie radzą sobie z wolnym rynkiem?
Firmy nie stać było na wybudowanie nowych instalacji, wiec do maksimum postanowiła wykorzystywać już istniejące. Na pierwszy ogień poszła instalacja do produkcji mocznika. Puławy postanowiły wdrożyć produkcję nowego, opartego na moczniku produktu. Jest nim AdBlue. Jest on stosowany w nowej generacji silników diesla. Zgodnie z dyrektywami Unii Europejskiej od 1 października 2006 roku weszły w życie nowe, bardziej restrykcyjne normy emisji spalin (tzw. Euro 4), które od 1 października 2008 r. ulegną dalszemu zaostrzeniu (tzw. Euro 5).
Nowe normy nakładają na producentów samochodów ciężarowych ograniczenie emisji spalin. Takie możliwości stwarza technologia wykorzystania w katalizatorach produkowanego m.in. w Puławach AdBlue. Zbyt jest więc zapewniony.
Nic więc dziwnego, że praca prezesa Krzysztofa Lewickiego zbiera pochlebne recenzje, a kurs akcji spółki od trzeciej dekady marca do początków kwietnia wzrósł o kilkadziesiąt procent (ostatnio spadł, bo gracze realizowali zyski).
- Niestety, Puławy to wyjątek. Regułą jest zaniechanie. W znacznej części to efekt zbyt częstych w ostatnich miesiącach roszad w zarządach chemicznych spółek. Zarządy zamiast pracować nad poprawą kondycji firm, zastanawiały się, kiedy stracą stołki. To spółkom z pewnością nie służyło - przyznaje menedżer związany z branżą.
Mimo wielu pomysłów na uzdrowienie branży, w chemicznych molochach zmieniło się nie- wiele. Ekonomiści są zgodni, że skoro państwo nie ma pomysłu, co zrobić z branżą, to może najlepsza byłaby jej prywatyzacja.
Były minister skarbu, obecnie europoseł PO Janusz Lewandowski uważa, że takie rozwiązanie byłoby ze wszech miar pożądane. Jednak, jak przyznają analitycy, z każdym dniem o znalezienie wartościowego inwestora będzie trudniej.
- Dla rynku dobre byłoby, gdyby ZA Kędzierzyn i ZA Tarnów kupił jakiś duży zagraniczny podmiot. Wymusiłby na pozostałych graczach reakcję, być może nawet restrukturyzację - uważa jeden z naszych rozmówców.
Niestety, na zagranicznego inwestora się nie zanosi. Wszyscy pamiętają bowiem, jak w ubiegłym roku, w skandalicznych okolicznościach, doszło do zerwania negocjacji w sprawie prywatyzacji obu firm przez resort skarbu. Rozmowy z niemiecką PCC zostały zerwane bez podania przyczyn.
Zarządy obu firm przyznają, że pracują nad strategiami dla spółek. Tyle, że analitycy komentują te zapowiedzi wzruszeniem ramion. - Przecież wiadomo, że spółki mają być sprywatyzowane. Tak naprawdę strategię napisze nowy właściciel. Ten rok zostanie zmarnowany - uważa analityk domu maklerskiego należącego do państwowego banku.