Zarząd Zakładów Azotowych w Tarnowie - Mościcach S.A. spodziewa się, że oferta publiczna spółki na warszawskiej giełdzie nastąpi na przełomie 2007 i 2008 r. O tym jak wygląda obecna sytuacja Zakładów Azotowych Tarnów rozmawiamy z Jerzym Jurczyńskim, rzecznikiem prasowym ZAT.
Media poinformowały w ubiegłym tygodniu, że giełdowy debiut ZAT planowany jest na przełomie tego i przyszłego roku. Czy to już pewna informacja?
Jerzy Jurczyński: - Spółka powołała zespół doradców wspierających nas w przygotowaniu do debiutu, wdrożeniu odpowiednich procedur w przedsiębiorstwie i przygotowania prospektu emisyjnego. Z naszej strony robimy wszystko, by jak najszybciej przejść niezbędne procedury. Jednak ostateczny termin debiutu zostanie wyznaczony - we współpracy z giełdowymi ekspertami - na moment najbardziej korzystny dla Spółki.
Kilka tygodni temu Mirosław Kochalski, prezes Ciechu mówiąc o rozwoju kierowanej przez siebie spółki przyznał, że jeden z planów Ciechu uwzględnia akwizycję dużego producenta nawozów azotowych. Wśród potencjalnych celów przejęć wymienił Anwil, ZA Puławy, Zakłady Chemiczne Police, a także ZA Tarnów. Zechce pan skomentować tę informację w odniesieniu do ZA Tarnów?
- Nie mamy zamiaru tego komentować. Nie ma takiej potrzeby. Nasze cele, Zakładów Azotowych w Tarnowie, są jasno określone. Nie możemy jednak wykluczyć, że po emisji na GPW nabywcą pakietu naszych akcji może być np. Ciech.
Eksperci twierdzą, że Zakłady Azotowe Tarnów muszą przeprowadzić kilka inwestycji. Jedną z nich jest budowa instalacji do granulacji nawozów. Mówi się o tym, że wartość inwestycji może sięgnąć 200 mln zł. Czy sa na to pieniądze i ewentualnie kiedy można się spodziewać rozpoczęcia tej inwestycji?
- Nie ma żadnych zagrożeń dla realizacji tej inwestycji, ale aż tak szczegółowych informacji nie chcielibyśmy ujawniać. Faktem jest, że od 2006 r. radykalnie zwiększyliśmy nakłady na inwestycje. To konieczne by podnosić wartość zakładu i jego konkurencyjność na światowym rynku. Zawsze trzeba patrzeć dwa kroki w przód, dalej niż konkurencja.
Mówi się także o zwiększeniu produkcji kaprolaktamu z 80 tys. ton rocznie do 95 tys. ton. Jak duże znaczenie dla Zakładów miałoby to zwiększenie produkcji i czy jest ono możliwe?
- Kaprolaktam jest naszym "okrętem flagowym". Podnosimy zdolności produkcyjne, liczymy na wzrost sprzedaży w segmencie tworzyw konstrukcyjnych. I, jak pokazują nasze wyniki, jest to możliwe.
Ponad 60 proc. produkcji ZAT jest przeznaczana na eksport, a rynki krajów unijnych są waszym głównym obszarem handlowym. Gdzie kierowana jest największa część produkcji?
-Dzisiaj UE to około 70 proc. naszego eksportu. Staramy się zwiększyć dynamikę sprzedaży w innych regionach, m.in. Ameryce Łacińskiej, gdzie trafia aktualnie 6 proc. naszego eksportu i utrzymać silną pozycję na rynkach azjatyckich.