Następne pokolenia rodziły się już w obozach. Ty również. Jak wyglądało twoje dzieciństwo?
Urodziłem się i wychowałem na pustyni. Pomimo trudnych warunków życia, nasze dzieciństwo było pełne przygód, motywacji i wytrzymałości; znaleźliśmy się w jednym z najmniej przyjaznych miejsc na świecie, ale żyliśmy w atmosferze entuzjazmu, walki i odporności.
Na początku ludzie mieszkali w namiotach, a następnie zaczęli budować domy z adobe, które oferują więcej bezpieczeństwa i komfortu. Ze względu na brak doświadczenia w budowaniu domów, konstrukcje były skromne i nie posiadały dostatecznej odporności na burze piaskowe i ulewne deszcze, przez co zawsze były niszczone przez klęski żywiołowe. Pamiętam, jak przychodziły silne burze piaskowe, często zrywające dach naszego domu zrobiony z blachy cynkowej i jak deszcz niszczył domy z adobe. Uchodźcy cierpieli, a matki bały się, że domy zawalą się na głowy ich dzieci.
Wspomnienia te zawsze były we mnie obecne i stanowiły motywację do poprawy życia mojej społeczności i mojego narodu. W rzeczywistości trudne warunki spowodowały, że uchodźcy zainteresowali się studiami i edukacją. Nauka była dla nas ważna, bo dzięki niej mieliśmy szansę poprawić naszą sytuację życiową i naszą rzeczywistość. Wyjechałem z obozu w Tindouf na północ Algierii, gdy miałem mniej niż 12 lat - w okolice stolicy, gdzie Algieria dała nam możliwość nauki i zamieszkania do czasu ukończenia studiów; w moim przypadku w zakresie energii odnawialnej na Uniwersytecie w Algierze. Następnie zostałem przyjęty na stypendium finansowane przez Unię Europejską (Erasmus Mundus), dzięki czemu mogłem podjąć studia magisterskie w zakresie efektywności energetycznej Uniwersytecie Las Palmas de Gran Canaria na Wyspach Kanaryjskich.
Kiedy studiowałem na Uniwersytecie Wysp Kanaryjskich w 2015 r., w obozach dla uchodźców saharyjskich miała miejsce powódź, w wyniku której wiele domów zostało zniszczonych; jednym z nich był dom mojej babci. Właśnie w tym momencie postanowiłem napisać pracę magisterską na temat tego, jak budować odporne, wytrzymałe domy na pustyni. Pod koniec ostatniego roku pisania pracy wróciłem do obozów i zacząłem tworzyć pierwszy budynek z plastikowych butelek wypełnionych piaskiem, aby moja babcia mogła wytrzymać w surowych warunkach pustyni. Następnie UNHCR sfinansował budowę 25 podobnych domów dla osób starszych i o szczególnych potrzebach.
Co zainspirowało cię do rozpoczęcia tego wyjątkowego projektu?
Pomimo życia w surowym klimacie i braku możliwości materialnych, Saharyjczycy są inspirującym narodem, który przezwyciężył wszystkie trudności i stawiał opór, aby wieść godne życie oraz zasiał nadzieję i godność w tych z nas, którzy urodzili się w obozach dla uchodźców.
Wielkim natchnieniem są więc dla mnie moi ludzie, ich proste życie i to, jak szukają prostych rozwiązań dla złożonych problemów. Bardzo zainspirowała mnie również pustynia, jej natura i zwierzęta, gdzie natura jest okrutna, ale mimo to drzewa rosną i możesz zobaczyć wielbłądy, które się jej opierają, wychodząc naprzeciw burzom piaskowym.
Jakie wyzwania stanęły przed tobą podczas realizacji projektu? Jak twój pomysł został odebrany przez lokalną społeczność? Wiem, że zostałeś nazwany "szalonym facetem od butelek"…
Początkowo wokół tego pomysłu pojawiło się wiele wyzwań, ponieważ jest on nowy w odniesieniu do obozów dla uchodźców saharyjskich. Zmusiło nas to do utworzenia grup młodzieży, które uczyły się nowych technik budowlanych. Wiele wyzwań dotyczyło również samych materiałów konstrukcyjnych, którymi są plastikowe butelki wypełnione piaskiem - ludzie nie mieli bowiem doświadczenia w zbieraniu butelek i napełnianiu ich.
Zrazu pomysł wydawał się nieco dziwaczny, ponieważ materiał z którego wykonuje się konstrukcje nie był wcześniej wykorzystywany w budownictwie w obozach; plastikowe butelki służą głównie do transportu wody lub mleka. Na początku sprzeciw budził także okrągły plan budynków, dlatego że ludzie są przyzwyczajeni do pomieszczeń o kształcie kwadratu.
Początkowo społeczność pustynna traktowała mój pomysł jako kuriozalny i krytykowały go nawet najbliższe mi osoby, w tym bliscy przyjaciele, które mówiły mi, że mój plan jest do niczego. Ale później ci sami przyjaciele, którzy byli przeciwni tej koncepcji, uczestniczyli w zbieraniu butelek i wypełniali je piaskiem. Wielu nazywało mnie butelkowym dziwakiem, lecz gdy budynek nabrał kształtów, wszyscy uczestniczyli w projekcie i finalnie przyklasnęli mojej idei.