Biotworzywa rozwiązaniem polskiego kryzysu śmieciowego?

Biotworzywa rozwiązaniem polskiego… O potrzebach zmian w systemie zagospodarowania odpadów i roli biopolimerów w tym procesie pisze Wojciech Pawlikowski z firmy Noweko Sp. z o.o.

W maju br. na zlecenie fundacji ProKarton zostało przeprowadzone przez TNS Polska badanie dotyczące nawyków segregowania odpadów przez Polaków oraz ich zmiany w okresie ostatnich dwóch lat. Od tego czasu bowiem obowiązuje tzw. ustawa śmieciowa, która miała na celu uszczelnić system zbiórki odpadami, zwiększyć poziomy odzysku odpadów nadających się do recyklingu oraz zaradzić rosnącemu w zawrotnym tempie poziomowi odpadów trafiających na wysypiska. Okazało się, że słabych ogniw tworzonego przez czterech kolejnych ministrów ochrony środowiska projektu jest więcej i samymi zapisami nie stworzy się nowego systemu gospodarki odpadami na miarę oczekiwań jego twórców. Wspomniane badanie pokazuje wprost, że aż 9 mln Polaków potrzebuje dodatkowej edukacji w zakresie postępowania z odpadami, brakuje odpowiednich pojemników na odpady, a przeważający schemat segregowania odpadów na "mokre" i "suche" nastręcza problemów niemalże wszystkim - gminom, mieszkańcom, jak i zakładom gospodarki odpadami. Te ostatnie, mając na uwadze ideę rozdzielenia dwóch, wydawałoby się - najprostszych frakcji, tj. biogennej (tzw. odpady kuchenne i ogrodowe) od przetworzonej przez człowieka (tworzywa sztuczne, szkło, metal, papier), poczyniły inwestycje w zakłady obróbki odpadów organicznych, do których zaczęła trafiać tzw. frakcja mokra, w skład której przeważnie wchodzą opakowania z tworzyw sztucznych i papieru, zawierające śladowe ilości pozostałości organicznych oraz odpady wyrobów higienicznych. Finalnie uniemożliwia to korzystanie z nowych instalacji. Jeżeli przyjmiemy, że 17 proc. konsumentów sporadycznie segreguje odpady, to łatwo można zauważyć, że dla 40 proc. osób kwestia segregacji nadal nie stanowi obowiązku i jest traktowana z dużym dystansem. Można niestety odnieść wrażenie, że podobny stosunek do ustawy mają również samorządy, gdyż - jak wynika z opublikowanego właśnie raportu NIK - za mało gmin decyduje się na tworzenie stacjonarnych punktów selektywnego zbierania odpadów komunalnych, gdzie mieszkańcy mogliby oddać zużyty sprzęt elektryczny i inne odpady podlegające zbiórce selektywnej (jak np. odpady wielkogabarytowe). Zauważono, że podczas gdy ustawa miała zapobiec powstawaniu dzikich wysypisk, ich liczba rośnie: na koniec 2013 roku w kontrolowanych gminach było ich 894, a we wrześniu 2014 roku już 1452, czyli o ponad 60 proc. więcej. Podobnie rzecz się ma z opłatami: koszty gospodarowania odpadami rosną, zamiast spadać. Można mówić o niewielkim spadku opłat za gospodarowanie odpadami, ale tylko w przypadku niektórych gmin wiejskich. W 81 proc. przypadków nie przekroczyły one 10 zł miesięcznie na mieszkańca, a blisko 30 proc. mieszkańców wsi płaci tylko 5 zł. Więcej za wywóz śmieci niż przed uruchomieniem nowego systemu, płacą z reguły mieszkańcy miast, nawet ci, którzy zadeklarowali segregowanie odpadów, choć oczywiście są wyjątki jak np. znajdujący się w województwie lubuskim Międzyrzecz.

Pytanie powstaje następujące: co się dzieje z odpadami, które zadeklarowali do odbioru mieszkańcy miast, a które nie trafiają do zakładów gospodarki odpadami - czy to na pewno te odpady trafiają do lasów? Dyrektor Lasów Państwowych wskazuje, że po 1 lipca 2013 r. ilość odpadów porzuconych w lasach wyniosła ponad 73 tys. m sześc., podczas gdy przed wdrożeniem nowego systemu było ich o prawie 32 tys. m sześc. mniej. Czy nie tylko logika, ale i ekonomia procederu wywożenia z miasta do lasów odpadów nakazywałaby zapłacić kilka złotych więcej w celu pozbycia się uciążliwych odpadów? A może przyczyna leży w rodzaju i różnorodności odpadów generowanych przez miasta i wsie?

Tworzywa biodegradowalne / kompostowalne, biopochodne, dodatki biodegradowalne, dodatki antybakteryjne i antygrzybiczne, torby wielokrotnego użytku Applebag

Polska