Na rynku unijnym niektóre odpady, w tym makulatura i złom, znajdują się na tzw. zielonej liście, co oznacza, że mogą być transferowane pomiędzy krajami UE bez ograniczeń. W Polsce w wyniku wynegocjowanego przez rząd okresu przejściowego znalazły się na liście pomarańczowej. Są traktowane jako niebezpieczne. To blokuje import makulatury, który niekiedy jest konieczny. Stowarzyszenie Papierników Polskich ocenia "okres przejściowy" jako wpadkę, z której trzeba się jak najszybciej wycofać.
Na szarym końcu
Rynek papieru mierzony przychodami z całokształtu działalności wynosi przeszło 12 mld zł. Jak na kraj blisko 40-milionowy jest to mało. Na statystycznego obywatela przypada dziś ok. 72 kg papieru i tektury na rok. Wśród krajów europejskich zajmujemy pod tym względem razem z Węgrami (70,6) dwa ostatnie miejsca. W Belgii zużycie już w 2003 r. wynosiło 345,6 kg, w Finlandii - 283,3 kg, u najbliższych sąsiadów - Niemców, 233,6 kg, Czechów - 116,9 kg, Słowaków - 82,5 kg. Prognozuje się, że w 2010 r. osiągniemy 85-90 kg. To jest skala rezerw polskiego rynku, których uruchomienie zależeć będzie od wzrostu siły nabywczej Polaków.
Przemysł papierniczy odnotował poprawę jakości produkcji i wydajności pracy. Restrukturyzuje się, zmniejsza zatrudnienie, wykorzystuje outsourcing. Najlepsze relacje ekonomiczne uzyskują firmy zatrudniające powyżej 249 osób. Ich wynik finansowy netto poprawił się o 8,9 proc., a rentowność wyniosła - 6,4 proc. Poprawę odnotowały też przedsiębiorstwa zatrudniające 50-249 osób. Pogorszyła się sytuacja firm najmniejszych. Okazuje się, że na globalizującym się rynku małe nie zawsze jest piękne. Hasłem dnia, także w branży papierniczej, jest konsolidacja.