Największy na świecie producent kauczuku syntetycznego, koncern Lanxess stawia na zrównoważony rozwój i wdraża program na rzecz zmniejszenia zużycia energii.Lanxess poinformował właśnie o poprawie swoich wskaźników dotyczących tzw. zrównoważonego rozwoju i jednocześnie przyłączył się do największej na świecie inicjatywy na rzecz odpowiedzialności społecznej przedsiębiorstw, czyli programu ONZ "Global Compact”. Program ten został wprowadzony 11 lat temu. Dotychczas zgromadził ponad 8 tys. członków ze 135 krajów świata.
- Postawiliśmy sobie jasne cele, m.in. w zakresie ochrony klimatu. W latach 2007 i 2009 obniżyliśmy swoje bezpośrednie emisje gazów cieplarnianych o ponad 50 proc. W Niemczech Lanxess zrealizował swój plan z zakresu ochrony klimatu przed wyznaczonym terminem. Cel ten to 80 – procentowa redukcja emisji gazów cieplarnianych w porównaniu do poziomu z 2007 r. Miał on zostać osiągnięty dopiero za rok, ale zrealizowaliśmy go już w 2009 r. – mówi Axel C. Heitmann, prezes koncernu.
Teraz firma idzie krok dalej. Jej celem jest 10 proc. redukcja emisji dwutlenku węgla oraz zmniejszenie zużycia energii do 2015 r. w każdym segmencie swojej działalności. Ponadto do tego samego 2015 r. zmniejszone o 30 proc. mają być emisje lotnych związków organicznych.
Komentarz:
Europejskie firmy na potęgę ścigają się w zmniejszaniu emisji dwutlenku węgla, co jest wypadkową europejskiej polityki. Można nawet stwierdzić, że redukowanie to obecnie najpopularniejszy sport na Starym Kontynencie. I jakże szlachetny: służyć ma całej ludzkości, gdyż dzięki niemu uratowany zostanie klimat na świecie. Mało kto chce jednak Europę naśladować. Na przykład w Chinach, które w pojedynkę są powierzchniowo niemal dwa razy większe od Europy, a wielkość ich rozmaitej produkcji jeśli jeszcze nie przekroczyła europejskiej, to lada dzień przekroczy, nikt się emisją CO2 nie przejmuje. Co więcej tamtejsi naukowcy jak tylko mogą dystansują się od teorii negatywnego wpływu tego gazu. Żeby jednak nie było, że są nieukami, to warto zauważyć, że od teorii Einsteina się nie dystansują, co tylko potwierdza, że Einstein uprawiał prawdziwą naukę, a zwolennicy redukcji CO2 gonią za przesądami.
To co Europejczycy dzięki swym redukcjom zaoszczędzą, to Chińczycy (ale także niemal każdy poza Europą) ze swoim potencjałem swobodnie zniwelują. Chyba, że kolejnym etapem walki z CO2 będzie stawianie granic dla powietrza, tak by to przesycone chińskim dwutlenkiem węgla nie trafiało nad Europę.
Najciekawsze jest jednak to, że i w Europie doskonale wiedzą, że walka z CO2 przypomina łatanie dziurawego balonu – gdy jedną dziurę się zaklei, to natychmiast powietrze ucieknie drugą. Ale jak niechcący powiedział niedawno jeden z unijnych biurokratów „za redukcją CO2 nie stoją żadne racje ekologiczne, stoją za to poważne racje polityczne“.
