Mimo tego stale Pan podkreśla, że Zakłady Azotowe to mała firma.
Bo tak właśnie jest. Jesteśmy małą firmą z punktu widzenia branży, w której działamy. Trzeba się bowiem mierzyć pozycjami na rynku, pozycjami w zdolnościach produkcyjnych, a nie pozycjami w danym kraju czy regionie. Dzisiaj żaden projekt inwestycyjny dotyczący tworzyw nie może się opierać na ograniczeniu geograficznym. Dlatego też porównując się w oparciu o wymienione kryteria z firmami europejskimi, czy światowymi faktycznie jesteśmy w dalszym ciągu niewielką firmą i pozycja w Polsce nie ma tu żadnego znaczenia.
Jakie są w tej chwili najważniejsze ograniczenia dla działania ZAT?
Wymienić tu nalezy głównie warunki, które od pewnego czasu stwarzane są w Europie, czyli choćby rosnące koszty energii. Poprzez rozmaite kwestie związane z decyzjami dotyczącymi emisji dwutlenku węgla idą one jeszcze do góry. I to jest trend, który się będzie utrzymywał. A to praktycznie uniemożliwia lokowanie produkcji w naszym regionie. Obszarem, w którym będzie można natomiast dobrze w przyszłości działać stanie się przetwarzanie półproduktów. Może się ono z powodzeniem odbywać tam, gdzie potrzebne jest więcej specjalistycznej wiedzy, a zdecydowanie mniejszej ilości zakładów energetycznych.
Czy obecny kryzys jest odczuwalny przez Zakłady Azotowe w Tarnowie?
W istotny sposób odczuwamy ten kryzys. Produkty spółki sprzedawane są głównie do Niemiec, Słowacji i Danii. Jeśli chodzi o tworzywa sztuczne, to ważnym kierunkiem eksportu są Chiny. Naszym najważniejszym rynkiem jest więc Europa Zachodnia, a tam jak wiadomo sytuacja jest bardzo trudna. Potrafiliśmy jednak odpowiednio alokować naszą sprzedaż np. dotyczy to Dalekiego Wschodu. Stąd bardzo pozytywny wynik zysku za pierwszy kwartał tego powyżej 21 mln zł. Trzeba jednak wspomnieć, że w sektorze tworzyw konstrukcyjnych po stabilizacji popytu w pierwszym półroczu ubiegłego roku, w drugim odnotowano bardzo wyraźny spadek po poziomu niezbędnego wręcz minimum. Podobnie było na rynku kaprolaktamu, na którym po wzroście popytu globalnego w pierwszym półroczu ubiegłego roku, drugie było czasem silnych spadków do poziomu bliskiego zeru na koniec 2008 r. i konsumpcji wcześniej nagromadzonych zapasów.