Świat potrzebuje inżynierów

Świat potrzebuje inżynierów…

Pojęcia czwartej rewolucji przemysłowej i Internetu Rzeczy dawno już przestały być terminami, którymi operują tylko wizjonerzy, futurolodzy czy specjaliści w zakresie automatyki przemysłowej i systemów cyberfizycznych.

Czwarta rewolucja przemysłowa dzieje się po prostu teraz. Zapoczątkowała ją wszechobecna cyfryzacja, która ma wpływ nie tylko na automatykę przemysłową, ale również na codzienne życie milionów ludzi. Za zjawiskiem tym stoją ''magowie'' przemysłu, czyli inżynierowie - kasta, która ma zdecydowanie większy wpływ na nasze codzienne życie niż większość pozostałych grup zawodowych.

Jednak mimo lukratywnych zarobków, możliwości obcowania z najnowszymi technologiami i współtworzenia przyszłości, nie jest to zawód, który przyciąga rzesze młodych ludzi. W Polsce zjawisko to szczególnie obecne jest w branży przetwórstwa tworzyw sztucznych, w której brak jest zinstytucjonalizowanego systemu edukacji w tej dziedzinie.

O zapotrzebowaniu na specjalistów z dziedziny przetwórstwa tworzyw sztucznych i próbach rozwiązania problemu braków kadrowych rozmawiamy z Katarzyną Meger - Prezesem Bydgoskiego Klastra Przemysłowego i Piotrem Wojciechowskim - Dyrektorem Biura BKP.

Zacznijmy może od Bydgoskiego Klastra Przemysłowego. Jaka idea przyświecała utworzeniu tej instytucji?

Katarzyna Meger: Początki to przede wszystkim Związek Narzędziowców w Bydgoszczy. Gdy Ministerstwo Gospodarki postanowiło zgodnie z zaleceniami Unii Europejskiej stworzyć w Polsce klastry, pojawiła się inicjatywa, aby stworzyć taką instytucję w Bydgoszczy. Był to czas gdy klastrów powstawało bardzo wiele, i bardzo wiele z nich wkrótce zniknęło; nasz jak się okazało przetrwał, co dowodzi że istniała potrzeba rynkowa, by iść trochę szerszym frontem niż sam Związek Narzędziowców, który działał głównie lokalnie i żeby tę strukturę rozbudować. 

W 2006 r. został powołany Bydgoski Klaster Przemysłowy, a w 2007 r. Stowarzyszenie Bydgoski Klaster Przemysłowy i tak się zaczęła nasza działalność. Na początku szła ona dosyć opornie, bo w Polsce brakowało wówczas tendencji do tworzenia stowarzyszeń i nie było zaufania między przedsiębiorcami, ponadto nie mogliśmy wtedy podejmować zbyt wielu działań, bo programy nie były do nas odpowiednio dopasowane. Lecz pomimo braku finansowania inicjatywa się utrzymała i funkcjonuje do dzisiaj, bardzo prężnie się rozwijając. Duża w tym zasługa biura, bo część operacyjną wykonują jego pracownicy; my jako zarząd wskazujemy kierunki i jesteśmy raczej ciałem doradczym.

Jednym z Waszych flagowych projektów są Targi Innoform.

KM: Tak, idea targów rodziła się właściwie dwukrotnie. Za pierwszym razem chcieliśmy zorganizować targi własnymi, lokalnymi siłami. Okazało się, że nie był to najbardziej trafny wybór, jednak największą przeszkodą był brak odpowiedniego miejsca wystawienniczego. Próba zrobienia takich targów w warunkach namiotowych czy na hali sportowej nie sprawdziła się. W momencie kiedy pojawił się w Bydgoszczy odpowiedni obiekt (Bydgoskim Centrum Targowo-Wystawiennicze – przyp. red.) pomysł odżył, ale wtedy postawiliśmy już na organizatora który będzie miał bardzo duże doświadczenie; mieliśmy świadomość, że sami się na tym nie znamy i potrzebny jest profesjonalista.

I to połączenie okazało się trafione: państwo dajecie wiedzę merytoryczną… 

KM: Tak, zachęcamy do udziału wystawców i odwiedzających, a także dbamy o promocję tej imprezy. Przygotowujemy konferencje które mają być interesujące dla uczestników, jest giełda kooperacyjna, natomiast kwestie typowo organizacyjne realizują Targi w Krakowie.

W tym roku o Targach Innoform było dość głośno, bo były one ostatnimi targami, które udało się przeprowadzić przed wybuchem pandemii. Jakie są plany jeśli chodzi o tę imprezę i jak chcielibyście państwo ją rozwijać?

KM: Pandemia na pewno pokrzyżowała nam szyki w dwóch kwestiach. Po pierwsze, tak naprawdę nie wiemy co będzie w przyszłym roku gdy nadejdzie czas kolejnej edycji, bo pojawiają się opinie, że epidemia może na wiosnę powrócić, a po drugie nawet osoby, które do tej pory nie były przekonane do spotkań zdalnych, były zmuszone brać w takowych udział i to też stanowi pewne zagrożenie dla samej idei targów.

Tymczasem wystawy branżowe są takim miejscem, gdzie pojawiają się wszystkie nowości i to, co na rynku już ewoluuje. Mamy nadzieję, że trzymając się dosyć wąskiego zakresu obejmującego branżę narzędziową i w niewielkim stopniu przetwórczą spowodujemy, że Innoform będzie ważny na mapie targowej. Nie chcemy rozwijać się tak szeroko jak chociażby Plastpol w Kielcach, nie chcemy być dla nich konkurencją – to mają być typowe targi narzędziowe. Nie będą to więc nigdy bardzo duże targi, ale mamy nadzieję że idea która nam przyświeca spowoduje, że specjaliści dla nas najbardziej cenni na Innoformie będą się pojawiać.


Czytaj więcej:
Wywiad 296