Spotkania biznesowe są istotne, natomiast jeszcze ważniejsze jest, żeby miał kto w nich uczestniczyć. W Polsce branża przetwórstwa tworzyw sztucznych jest bardzo poważną gałęzią gospodarki, natomiast mamy jeden problem: nie posiadamy instytucjonalnego szkolnictwa w tym kierunku, i to na wszystkich poziomach. Jesteście państwo organizacją, która od pewnego czasu próbuje temu zaradzić. W jaki konkretnie sposób?
KM: Zaczynamy działać już na poziomie przedszkoli – jeden z członków naszego zarządu odwiedza je i opowiada dzieciom jak wyglądają procesy formowania wtryskowego, tak więc próbujemy budować pewną świadomość wśród dzieci, ale również rodziców. Jest to kierunek, który chcielibyśmy kontynuować, ale na razie jest to problematyczne, zwłaszcza ze względu na pandemię; ona przyblokowała też wizyty uczniów szkół podstawowych, w ramach których przychodzą oni do firm by zobaczyć jak wygląda branża. Ma to na celu pokazanie im, że to nie jest brudna robota, jak wydaje się często ich rodzicom, tylko że praca polega najczęściej na staniu przy komputerze sterującym numerycznie maszyną; że mamy tu do czynienia z projektowaniem i że można sobie zaplanować ciekawą ścieżkę kariery. Uczniów ze szkół zawodowych także próbujemy zachęcać, bo obecnie większość z nich decyduje się na mechanikę samochodową. Są to młodzi ludzie z całego regionu, nie tylko z Bydgoszczy, a ponieważ targi są miejscem gdzie można pokazać najnowsze technologie, więc to właśnie tam najbardziej można zainteresować ich branżą.
Czy to nie jest trochę tak, że zaczęliście państwo prowadzić akcję w przedszkolach, która przyniesie efekty za lat dwadzieścia?
KM: Niekoniecznie za lat dwadzieścia, bo mamy do czynienia z pewnym efektem synergii; gdy małe dziecko wróci do domu i zacznie opowiadać o tym co usłyszało, to istnieje szansa, że tematem zainteresują się rodzice, a może i starszy brat czy siostra będący na etapie rekrutacji do szkoły średniej. Każdy kanał, którym możemy dotrzeć do tych ludzi jest ważny. Cały czas niestety pokutuje przeświadczenie, że praca w branży przetwórczej to nie praca, ale ''robota''.
Piotr Wojciechowski: Od dwóch lat dosyć mocno współpracujemy także z doradcami zawodowymi; temat doradztwa zawodowego w polskich szkołach to poważny problem. Spotykamy się z wieloma regionalnymi przedstawicielami tego zawodu, zapraszamy ich do firm, przyjeżdżają też na targi. Kupiliśmy nawet specjalne książki na temat tworzyw sztucznych, które oczywiście są na poziomie szkolnym, żeby ludzie ci mieli z czego korzystać.
KM: I wreszcie studia dualne które uruchomiliśmy, czyli przetwórstwo tworzyw sztucznych. Pomysł powstał we współpracy z Wydziałem Mechanicznym Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego, czyli z jednostką z którą współdziałamy najprężniej oraz z Wydziałem Chemicznym. Założenie było takie, że będą to studia gdzie cała część praktyczna odbywa się w firmach i słuchacze otrzymują za nią normalne wynagrodzenie, a część teoretyczna odbywa się na uczelni. Jest kilka wyznaczonych firm, w których studenci odbywają praktyki. Istnieje nadzieja, że potem w tych firmach zostaną.
Czy oznacza to, że osoba rozpoczynająca te studia może już liczyć na dofinansowanie? Czy to obecnie standardowa procedura w tego typu kierunkach?
KM: Może liczyć na to, że praktyki będzie miał płatne tak, jakby pracował. Na tym właśnie polega idea studiów dualnych, stąd ta nazwa. Nie jest tak, że jest to zwykły staż obowiązkowy; tutaj cała część praktyczna uczenia się odbywa się w firmach, na ich sprzęcie i z ludźmi, którzy mają doświadczenie.
Czy macie Państwo jakieś uzgodnienia z firmami zrzeszonymi w Klastrze, dotyczące przyszłego zatrudnienia praktykantów?
PW: Pierwszy rok studiów jest tak naprawdę w całości teoretyczny. Od drugiego zaczyna się część praktyczna: na początku jest to jeden dzień w firmach, natomiast na trzecim roku i w ostatnim semestrze studiów są to dwa dni. Między każdym semestrem są też dodatkowe praktyki. Student przychodząc na studia wie, że po pierwszym semestrze rozpocznie się już rekrutacja do firm. My, jako klaster, składaliśmy wizyty w przedsiębiorstwach, podczas których słuchacze mogli się spotkać z szefem każdej firmy i wspólnie z nimi zdecydować, kto do której firmy trafi. Tak że ci studenci, którzy skończyli pierwszy rok wiedzą już, do jakiego przedsiębiorstwa pójdą i za jakie stawki będą pracować.
A jakie jest aktualne zapotrzebowanie na specjalistów z dziedziny przetwórstwa tworzyw sztucznych?
KM: Gdy robiliśmy badanie na ten temat kilka lat temu, wśród firm zrzeszonych w Klastrze, a wtedy było ich zdecydowanie mniej, zapotrzebowanie szacowano w przeciągu 10 lat na 100 osób. Chodzi przede wszystkim o stanowiska zajmowane przez osoby stopniowo przechodzące na emeryturę. Pojawiają się też nowe firmy i właśnie dla takich przedsiębiorstw, które szukają miejsca na inwestycje, wadą jest deficyt pracowników na rynku – podkupują ich więc po prostu z firm, które już działają na rynku. Taka walka o pracownika jest dziś częstym zjawiskiem.
Co będzie umiał absolwent studiów dualnych?
PW: Z jednej strony ma posiadać taką wiedzę jak absolwent normalnych studiów, czyli tę dotyczącą kwestii technicznych, ale z drugiej ma się on też nauczyć kultury pracy oraz umiejętności interpersonalnych. Jest to wartość dodana, na którą pracodawcy zwracają uwagę. Szef firmy zna praktykanta oraz jego umiejętności i wie, czego się po nim spodziewać, tak że może powierzyć mu też poważniejsze zadania. Podczas ustaleń formalnych wnosiłem, by praktyki nie sprowadzały się do chodzenia z miotłą, ale do faktycznej nauki. W rezultacie część przedmiotów zaliczana jest w samych firmach; każda z nich musi wyznaczyć osobę odpowiedzialną za realizację i zaliczenie konkretnego przedmiotu.
Ile osób planujecie państwo w tym roku przyjąć?
PW: Naszym marzeniem jest 15 osób, żeby była pełna grupa i studia zostały uruchomione. Jeżeli będzie ich mniej, to wszystko zależy tylko od dobrej woli pana rektora. Z jednej strony mamy do czynienia z permanentnym brakiem rąk do pracy, a z drugiej na ten kierunek nie ma tłumu chętnych, tak że jest to ciężka praca żeby uzbierać wymaganej wielkości grupę.
Rozmawiali: Agata Mojcner i Jacek Leszczyński