I na koniec trzeci aspekt omawianego problemu.
Otóż wcale nie jest tak, że wzrost ceny ropy naftowej zawsze i natychmiast powoduje wzrost cen surowców. Często bywa inaczej, a korelacja między tymi dwiema zmiennymi nie jest taka oczywista. Istnieją też inne czynniki, wpływające na popyt, łańcuch dostaw i ceny surowców petrochemicznych.
Wyższa cena ropy naftowej oznacza niekiedy mniejszą cenę surowca. Widać to choćby w zachowaniu się globalnych cen kwasu tereftalowego (PTA). Dla przykładu w 2008 r. gdy cena za baryłkę ropy była na rynkach światowych na rekordowo wysokim poziomie 145 dolarów za baryłkę, cena PTA spadła w krótkim czasie o 20 proc. Podobnie jest zresztą na rynku nawozowym. 20 proc. wzrost cen ropy w tym roku w ogóle nie przełożył się na skok cen nawozów.
No to czemu w końcu podskoczyły ceny tworzyw?
Na pewno na globalnym rynku wpływ ma na to fakt, że wielu producentów po okresie kryzysu dopiero teraz zaczyna odrabiać straty i uzupełniać swoje magazyny. To skutkuje zwiększeniem się popytu. W przypadku, gdy popyt nie wróci do poziomu sprzed kryzysu, to na rynkach światowych należy na dłuższą metę przygotować się na nadwyżkę, w wyniku której ceny poliolefin ponownie będą ulegać niezwykłym wahaniom.
Dochodzą nas też wieści, że ogromne zapotrzebowanie notują firmy z Dalekiego Wschodu, przy czym wcale nie mowa o Chinach, które są osobnym bytem. To przekłada się na sytuację na wszystkich lokalnych rynkach, bo źródła zaopatrzenia często pozostają dokładnie te same.
Bywa, że przetwórcy tworzyw muszą czekać na przyjęcie i realizację zamówienia nawet 3-4 tygodnie. To także może przyczyniać się do wzrostu cen. Dodatkowo we wspomnianych Chinach skończyła się celebracja związana z początkiem nowego roku. Warto wiedzieć, że kraj ten na okres tygodnia, a przemysł nawet trzech tygodni przestaje normalnie funkcjonować. I teraz właśnie mamy do czynienia z odrabianiem strat w największej światowej gospodarce.
Wiele wskazuje na to, że wzrost cen się nie zakończy. W marcu ma wstrzymać działanie na skutek awarii jedna z europejskich instalacji SABICA. Tworzywa zwłaszcza w Europie będzie mniej, a to wiązać się będzie ze wznoszeniem się cen.
Staraliśmy się przedstawić problem wpływu sytuacji w Afryce m.in. na polską gospodarkę oraz branżę tworzyw sztucznych i zrobić to z nieco racjonalniejszej perspektywy. Problem nie jest wydumany, bo wiele firm, co pokazywaliśmy też w cytowanym mailu, obawia się rozwoju sytuacji.
To zrozumiałe, zwłaszcza w sytuacji, gdy zbiorowa, stadna opinia publiczna stara się wskazywać, że ten wpływ trzech państw, w tym dwóch naprawdę marginalnych, jest już odczuwalny. W Europie krajem, który najsilniej powinien się obawiać sytuacji na Bliskim Wschodzie, a konkretnie w Libii, są Włochy, ale to już zupełnie inny problem.