No właśnie, jesteśmy 5. krajem pod względem wielkości w Unii Europejskiej. Jaki jest nasz potencjał i gdzie możemy się znaleźć? I co musimy zrobić, aby dorównać czołówce?
Przepisy, które obecnie funkcjonują są kalką rozwiązań krajów zachodnich. Tak się składa, że te państwa są świetnie przygotowane do realizacji tych przepisów. I zarazem tak się składa, że te właśnie kraje dysponują olbrzymimi mocami w zakresie recyklingu, z których wywodzą się globalne korporacje. Analizujmy, jak budowali swój przemysł w tej branży i obserwujmy, co robią teraz. Wyciągajmy wnioski i przenośmy sprawdzone rozwiązania na nasz grunt. Tylko wtedy będziemy w stanie nawiązać do ich sukcesów i przybliżymy się do celu. Pamiętajmy tylko, że celem nie jest gonienie krajów zachodnich, a rozwiązanie problemu odpadów w naszym kraju.
Natomiast do znudzenia będę powtarzał jedną rzecz – najbardziej istotna jest edukacja społeczeństwa i budowa świadomości potrzeby zmian w gospodarce odpadami, w tłumaczeniu, czym jest zrównoważony rozwój i na czym polega gospodarka o obiegu zamkniętym. My na co dzień widzimy problem braku tej edukacji. Nadal, nawet w dużych przedsiębiorstwach, gdzie wydawałoby się pewne wzorce są powszechne, bardzo często brakuje podstawowej edukacji pracowników, którzy nie mają świadomości, że np. zmieszanie papieru z tworzywami zdecydowanie nie sprzyja recyklingowi odpadów.
Skoro jesteśmy przy rozwiązaniach zachodnich, to jak branża ocenia krajową legislację?
Przepisy, które wymagają od przedsiębiorców poniesienia nakładów finansowych inwestycji, powinny zarazem dawać warunki do dalszego rozwoju. Tymczasem sytuacja wygląda tak, że np. zwalczając zjawiska patologiczne, jak przywożenie do naszego kraju odpadów porzucanych na składowiskach i podpalanych, uderzyło w naszą branżę. Tworzymy przepisy, które mają niby uderzyć w to konkretne zjawisko, a jednocześnie obejmujemy nimi recyklerów, odbierając im środki na inwestycje. Przecież my płacimy ciężkie pieniądze za odpady, które są surowcem w naszej produkcji, a obciążenia jakimi oberwaliśmy rykoszetem uderzają nas po kieszeni. Te środki, które wydaliśmy na dostosowanie się do wymogów – które podkreślam powstały, aby walczyć z patologiami, których u recyklerów nikt nie uświadczy – mogliśmy wydać zdecydowanie lepiej, na rozwój recyklingu. Krótko mówiąc: zawiniły jednostki, a oberwały osoby postronne.
Zatem nie chodzi mi o to, żeby naszą branżę traktować w sposób preferencyjny, ale generalnie podchodzić rozsądnie do przedsiębiorców, którzy tworzą miejsca pracy i płacą podatki. Zresztą skoro jesteśmy przy podatkach, to przecież mamy świeży przykład omawiany ostatnio w mediach, gdzie pokazano jakie śmieszne w stosunku do obrotów kwoty odprowadzają w ramach podatku CIT zagraniczne korporacje. Więc powtórzę – nie chodzi o preferencje, tylko równe szanse. Bo jeżeli w sposób tak preferencyjny będziemy traktować te międzynarodowe korporacje, to chyba jasne jest, że z polskiego rynku wypchnięte zostaną rodzime przedsiębiorstwa.
Wróćmy jeszcze na moment do projektu nowelizacji zawierającego przepisy o ROP, który jest już wreszcie dostępny. Co pan o nim myśli?
Po tylu latach braku postępów w legislacji związanej z branżą, cieszę się z każdego działania w tym kierunku. Natomiast odnoszę wrażenie, że jest to projekt bazowy, który powstał naprędce trochę z musu, bo spóźniamy się z implementacją przepisów unijnych. Wierzę, że w toku legislacji będzie się on dopiero kształtował, bo przecież np. propozycja stawek czeskich nie wynika z dokładnych obliczeń, tylko jest skopiowanym rozwiązaniem, więc myślę, że ulegnie zmianie. Poczekałbym z oceną, aż zaczną się przy nim konkretne prace.
Obecnie, mimo wszystko, mamy dobry wiatr dla recyklingu. Wsparcie unijne, ale też inicjatywy europejskich stowarzyszeń branżowych sprawiają, że postrzeganie recyklatów się zmienia. Co dalej?
Jestem pewien, że recykling mechaniczny będzie nadal potrzebny, ale jednocześnie obawiam się, że bez recyklingu chemicznego nie damy rady sprostać poziomom odzysku narzuconym przez Unię Europejską. Sądzę, że będziemy mogli je osiągnąć tylko przy wsparciu tej technologii. Recykling mechaniczny ma sporo ograniczeń i nie można wyrobów z recyklatów użyć do wszystkich oczekiwanych zastosowań.
Pamiętajmy też, o czym wspominałem, że olbrzymie ilości odpadów nadal zalegają na polskich składowiskach. Musimy je w jakiś sposób odzyskać. Część będzie musiała trafić do spalarni. Unia obecnie niechętnie patrzy na budowę nowych instalacji tego typu, gdyż teraz panuje moda na recykling. Problem polega na tym, że w krajach zachodnich istnieje wiele takich obiektów i te kraje nadal będą z nich korzystać. Niestety, odpadów nienadających się do przetworzenia będzie coraz więcej, a bez spalarni nie damy rady ich zutylizować. Dzisiaj mówi się, że spalarnie są przestarzałe. Tylko, że my dopiero zaczęliśmy je budować, tymczasem pewne jest, że ilość odpadów będzie się zwiększać. Aby skutecznie poradzić sobie z tym problemem, potrzebujemy nowoczesnych sortowni, dużych instalacji recyklingowych, spalarni, recyklingu chemicznego i świetnie wyedukowanego społeczeństwa. Wtedy poradzimy sobie z wyzwaniami, jakie na nas czekają.
Rozmawiał: Jacek Leszczyński