Prognoza ekonomiczna dla Polski na 2010 rok

Prognoza ekonomiczna dla Polski… Prezentujemy prognozę ekonomiczną dla naszego kraju stworzoną przez prof. Stanisława Gomułkę, głównego ekonomistę Business Centre Club.

Budując plany finansowe na 2010 rok i plany inwestycyjne na najbliższe lata, polscy przedsiębiorcy mają nadal dużą trudność w ocenie ryzyka biznesowego, chociaż na ogół mniejszą niż rok temu. Zarówno w skali globalnej jak i europejskiej mamy bowiem wyraźną poprawę nastrojów wśród większości głównych aktorów: gospodarstw domowych, przedsiębiorstw i decydentów publicznych. Kryzys w sektorze finansowym w USA i UE był głęboki i potencjalnie bardzo niebezpieczny.

W tym sektorze poprawa jest największa. Zaufanie zostało tam przywrócone, banki i inne instytucje finansowe są na ogół znów zyskowne. Recesja w globalnej sferze realnej okazała się dość płytka, choć w niektórych branżach dotkliwa. W Polsce recesja dotknęła tylko niektóre branże przemysłu przetwórczego, w dodatku w skali mniejszej niż w naszym otoczeniu.

Z drugiej strony doszło do znacznego, czasem niebezpiecznego pogorszenia stanu finansów publicznych w wielu krajach, także w Polsce. W USA i Wielkiej Brytanii doszło też do bardzo dużego wzrostu podaży tzw. pieniądza bazowego, co może prowadzić z czasem do znacznego wzrostu inflacji i stóp procentowych w tych krajach.

Aby ułatwić ocenę ryzyka biznesowego w 2010 r. warto założyć następujący rozwój warunków makroekonomicznych:

1. W krajach wysoko rozwiniętych (USA, UE, Japonia) kurczenie się sfery realnej, jakie miało miejsce mniej więcej od połowy 2008 do połowy 2009 r., było w skali około 5-6 proc. PKB i około 10-20 proc. produkcji przemysłowej. Od połowy 2009 r. jesteśmy na etapie stabilizacji, z niewielką poprawą w niektórych obszarach aktywności. W 2010 r. należy oczekiwać kontynuacji poprawy, ale z racji ciągle dużych niepewności – w tempie bardzo umiarkowanym.

Naturalne tempo wzrostu produkcji przemysłowej w tych krajach kształtuje się na poziomie ok. 4-5 proc., a naturalne tempo wzrostu PKB to ok. 1-2 proc. w UE i Japonii oraz 2-3 proc. w USA (tempo wzrostu wyższe w USA z racji wyższe dynamiki wzrostu ludności i wobec tego podaży siły roboczej). W trakcie roku 2010 możemy już powrócić do takiego naturalnego tempa rozwoju. Oznacza to jednak utrzymywanie się nadal dość wysokiej stopy bezrobocia i wysokich rezerw zdolności produkcyjnych.

2. Czynnikami podtrzymującymi poprawę koniunktury będą nadal niskie bazowe i rynkowe stopy procentowe od kredytów oraz umiarkowane ceny surowców. Zamiast deflacji pojawi się inflacja, ale jeszcze na niskim, bezpiecznym (czy wręcz optymalnym) poziomie około 1-2 proc. Poprawie nastrojów będzie sprzyjać zatrzymanie spadku cen akcji przedsiębiorstw oraz cen mieszkań.

3. W perspektywie kilku lat zagrożeniem głównym wydaje się być możliwość ponownej destabilizacji makrofinansowej w USA, gdzie kombinacja niskich oszczędności narodowych, bardzo wysokich deficytów budżetowych i silnej ekspansji bazy monetarnej tworzy mieszankę wybuchową. Gdyby nie ciągle bardzo duża wiarygodność gospodarki USA w świecie, to należałoby oczekiwać już w latach 2011-2012 dalszej silnej dewaluacji dolara wobec euro i jena, wzrostu inflacji i silnego wzrostu stóp procentowych, a także ponownej recesji.

Rynki finansowe oczekują pojawienia się w 2010 r. sensownej strategii wyjścia (exit strategy) ze strony Rezerwy Federalnej (FED) i administracji prezydenta Obamy, która zmniejszy ryzyko takiej destabilizacji.

4. W Europie największa poprawa w latach 2010-2011 powinna mieć miejsce tam, gdzie doszło do największych spadków aktywności. Dotyczy to przede wszystkim krajów byłego ZSRR, kilku krajów Europy Centralnej na południe od Polski oraz Niemiec.

Czytaj więcej:
Analiza 415