W ślad za Chinami?
Polska inicjatywa na pierwszy rzut oka przypomina realizowany przez Pekin program „Made in China 2020”, jednak w przypadku Państwa Środka na wdrożenie idei przemysłu 4.0 rząd przeznacza niebagatelne kwoty, a biorące udział w programie przedsiębiorstwa mogą liczyć na realne wsparcie w implementacji nowych technologii.- Wraz z postępującym wzrostem płac, ciągnionym przez starzenie się społeczeństwa i wyczerpujący się zasób taniej siły roboczej, Chiny zdają sobie sprawę, że kluczem do dalszego rozwoju są innowacje i technologie, które mają pomóc w podniesieniu poziomu wydajności pracy i zachowaniu konkurencyjności - uważa dr Marcin Piątkowski, adiunkt w Akademii Leona Koźmińskiego. Zauważa on, że Chiny już dziś wydają ponad 2.1 procent PKB na R&D, dwa razy więcej niż dwa razy bogatsza Polska. - Program „Made in China 2025" zakłada dalsze zwiększenie nakładów. Dzięki niemu, Chiny mogą rozwijać nowe sektory gospodarki, ale jednocześnie, za sprawą robotyzacji, zachować również te stare - twierdzi ekonomista.
W przypadku Polski sprawa wygląda nieco inaczej i nic nie wskazuje na to, by w budżecie znalazły się dodatkowe środki, które Morawiecki przeznaczy na cyfryzację i automatyzację najważniejszych firm z sektora przemysłowego. Tymczasem zdaniem ekspertów edukacja i zrzeszanie interesantów to za mało, a wraz z otwarciem Polskiej Platformy Przemysłu 4.0 powinny iść fundusze, które umożliwiłyby dofinansowanie projektów cyfryzacji i automatyzacji w kluczowych sektorach przemysłu.
- Cyfryzacja to proces, który sięga dużo dalej niż inwestycja w infrastrukturę IT i oprogramowanie, a już w przypadku tych dwóch aspektów trzeba liczyć się ze znaczącymi kosztami. Samo wdrożenie rozwiązań przemysłu 4.0 wymaga zaangażowania sporych zasobów ludzkich, jednak o prawdziwej transformacji możemy mówić dopiero, gdy w oparciu o nową technologię optymalizuje się procesy i dokonuje się zmian w zarządzaniu przedsiębiorstwem. Jest to więc poważne przedsięwzięcie i bez odpowiedniego wsparcia wiele firm może odwlekać jego realizację, pogłębiając dystans dzielący je od zachodnich konkurentów. Niemniej, pomoc merytoryczna jest niezwykle istotna, a utworzenie „Centrów kompetencji” to pomysł ciekawy i obiecujący - uważa Piotr Rojek z DSR S.A.
Podobnego zdania jest Marcin Piątkowski, autor książki o rozwoju polskiej gospodarki „Europe's Growth Champion”, która już w marcu wzbogaci ofertę wydawnictwa Oxford University Press. Na pytanie o to, co należy zrobić, by Polska stała się przemysłowa potęga ekonomista odpowiada, że rząd powinien dalej inwestować w wysokiej jakości uniwersytety, edukację zawodową i przyjazną administrację publiczną. - Powinien również prowadzić nowoczesną politykę przemysłową wspierającą najlepszych, czyli tych, którzy udowodnili swoją wartość na rynkach międzynarodowych - dodaje Piątkowski.
O ile pomoc merytoryczna jest realną opcją, a interesanci doceniają koncepcję Centrów Kompetencji, o tyle wsparcie finansowe we wdrażaniu technologii przemysłu 4.0 prawdopodobnie pozostanie w sferze marzeń polskich producentów i w najbliższym czasie nie doczeka się realizacji. Media i opozycyjni politycy z pewnością przyglądać się będą strukturze wydatkowania 20 mln złotych publicznych środków i już niebawem okaże się, czy projekt Morawieckiego przyniesie mu chlubę, czy raczej ściągnie na niego liczne gromy.
Źródło: DSR Solutions