Sukces Haitiana dzięki drugiej generacji wtryskarek
Zacznijmy od danych, które wskazują, iż ubiegły rok był bardzo udany dla Haitiana. Jakie czynniki wpłynęły na tak dobre wyniki firmy?
Największy udział w naszym ubiegłorocznym sukcesie miały nasze maszyny, których drugą generację wypuściliśmy na rynek na przełomie 2012 i 2013 roku. Dotyczy to zwłaszcza naszych bestsellerów z serii Mars i Venus.
Co istotne, druga generacja tych wtryskarek została opracowana przy wykorzystaniu opinii naszych klientów. Na rynku jest naprawdę sporo naszych maszyn – dopiero co sprzedaliśmy przecież 100-tysięczną maszynę z serii Mars – dlatego też uznaliśmy, iż zasięgnięcie opinii naszych licznych klientów będzie bardzo korzystne dla rozwoju naszych urządzeń.
Kiedy zadaliśmy klientom pytanie o opinie nt. posiadanych urządzeń naszej firmy, byli bardzo zaskoczeni. Nie przypuszczali, że producent będzie chciał usłyszeć wrażenia z użytkowania maszyn. Ale był to dobry punkt wyjścia do rozpoczęcia otwartych dyskusji. Wielu naszych klientów mówiło: "Maszyny Mars i Venus to dobre urządzenia, naprawdę je lubimy. Ale jeśli można byłoby wprowadzić kilka zmian, byłoby znakomicie". Więc my po prostu wprowadziliśmy te poprawki – w przypadku wtryskarek z serii Venus liczba zmian sięgnęła 40.
To oznacza, iż druga generacja naszych wtryskarek powstała przy ścisłej współpracy z klientami, a ich sugestie zostały zastosowane w konstrukcji urządzeń. Szybkie wprowadzenie maszyn na rynek jest efektem tego, iż klientom spodobało się nasze podejście do ich potrzeb.
I to dało nam tak dobre wyniki za rok ubiegły, zwłaszcza w Chinach. W tym kraju ubiegły rok nie był zbyt udany pod względem tempa wzrostu, ale nam udało się poprawić rezultaty o 18 proc. Zawdzięczamy to niemal wyłącznie drugiej generacji naszych wtryskarek.
Jak określiłby Pan pozycję Haitiana na globalnym i europejskim rynku?
Dziękuję za określenie, którego Pan użył, nie lubię tradycyjnego podejścia geograficznego. Żyjemy obecnie w zglobalizowanym świecie. Nie sądzę, że stare kategorie, jak eksport czy produkcja krajowa są wciąż aktualne. Firmy działają obecnie na globalnym rynku i mają fabryki na całym świecie. Są spółki, których siedziba główna znajduje się we Francji, lecz które kupują urządzenia w Chinach, a płacą w Stanach Zjednoczonych. Czy to jest wciąż biznes krajowy? Czy raczej eksport? To staromodne określenia. Dla nas, koniec końców, geografia nie jest tak istotna, nam zależy na relacji z klientem. A gdzie nasza maszyna ostatecznie się znajdzie, ma drugorzędne znaczenie. Dlatego też wolę mówić o sytuacji globalnej, włączając w to Chiny, jako że wielu naszych międzynarodowych klientów osiada zakłady w Chinach. A globalna pozycja międzynarodowych graczy poprawiła się w ostatnich latach znacząco.
Co do naszej firmy, myślę, że przekonaliśmy wielu przetwórców, że produkcja z wykorzystaniem standardowych maszyn jest wystarczająca dla ponad 80 proc. aplikacji. Ponad 80 proc. produkowanych detali z tworzyw wykonanych jest z tworzyw standardowych (PE, PP, PVC). To tanie, mało zaawansowane materiały. Dlaczego więc maszyna do ich przetwórstwa musi być wyspecjalizowana?
Takie podejście określamy formułą "Technology to the point". Wszystkie urządzenia wykorzystują technologię w konkretnym celu, zaawansowana technologia nie jest zaś celem samym w sobie. Oczywiście do przetwórstwa tworzyw standardowych można używać wysoko wyspecjalizowanych urządzeń, podobnie jak można wybrać się na pole eleganckim samochodem – ale przecież wystarczyłby do tego traktor.
Myślę, że takie podejście wzmocniło naszą światową pozycję i wpłynęły na dobre wyniki i wzrost eksportu. Haitian dostarcza rocznie na światowy rynek 27 tys. maszyn, z czego 22 tys. trafia do Chin, zaś pozostałe 5 tys. eksportujemy do innych krajów. Myślę, że na wielu rynkach jesteśmy obecnie głównym dostawcą.